Najbardziej nietypowym miejscem w stolicy, gdzie można spotkać ducha, jest więzienie na Białołęce! Podobno w jednej z cel powiesił się odbywający tam karę mężczyzna. Samobójstwa za kratami zdarzają się, ale to było wyjątkowe, ponieważ pod celą pozostał… duch skazańca.

Każdy następny osadzony, który tam trafiał, słyszał jęki, płacze, zawodzenie. W rezultacie wielu z więźniów kończyło w zakładzie psychiatrycznym. Ostatecznie celę zamurowano.

Okazuje się, że na świecie znane są przypadki nawiedzonych zakładów karnych. W więzieniu hrabstwa Burlington w Mount Holly w stanie New Jersy, także dzieją się dziwne rzeczy. Świadkowie twierdzą, że po zapadnięciu zmroku słychać tam jęki, krzyki i brzęk łańcuchów. Podobno też przedmioty same się przemieszczają. Zdaniem ekspertów nie ma się czemu dziwić, ponieważ w miejscu tym doszło do wielu dramatycznych zdarzeń.

W Mount Holly pojawia się też zjawa. Mówi się, że jest to duch Joela Clougha, którego w 1833 roku stracono za morderstwo. Mężczyzna nie był aniołem. W 1831 roku zakochał się, jednak bez wzajemności. Jak później tłumaczył – oszalał z miłości! Dlatego właśnie sięgnął po sztylet i zabił ukochaną. Znaleziono go klęczącego przy zwłokach. Dusza straconego mężczyzny do dziś pokutuje, nawiedzając cele i korytarze zakładu karnego.

W 1999 roku amerykańskie więzienie zostało zamienione w muzeum więziennictwa.

Ryszard Bukowski

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]