W PRL-u kurzyło się Sporty, ale marzyło o Marlboro. PRL dymił na potęgę nie tylko dymem z kominów fabryk i hut. Papierosy paliło się powszechnie w miejscach publicznych: w kawiarniach, pociągach, koszarach, szkołach i szpitalach. O prywatkach i rodzinnych imprezach nie wspominając.

Palił kto chciał i nie chciał, bo strefy „dla niepalących” wyznaczano z całkowitą umownością. Wyraz temu dawano w pociągach czy lokalach gastronomicznych. Dla przykładu – pierwsza połowa wagonu, ta „dla palących”, oddzielona była od strefy dla niepalących niewidzialną kurtyną. Puszczanie dymka było na topie.

W najnowszym wydaniu „Detektywa Extra” przedstawiamy subiektywny alfabet „z dymkiem”. Jeśli jesteście ciekawi, które papierosy dawały kopa jak motocykl, a które wypalały się bokiem nie naruszając bibułki – koniecznie zajrzyjcie do naszego kryminalnego świata PRL-u!

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]