Długość:

2 godziny 48 minut

Czyta:

Maciej Kowalik

Autor:

Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita

cena

6,60 

opis

Magazyn „Detektyw Extra” – Kryminalny świat PRL-u

Wydanie numer 3 z 2017 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:

 

  1. Kozioł ofiarny – Anna Pacuła

Kara śmierci orzeczona wobec Stanisława Wawrzeckiego, dyrektora warszawskiego Miejskiego Handlu Mięsem, była w PRL-u po 1956 roku jedynym wykonanym wyrokiem śmierci za przestępstwo gospodarcze. Zdaniem opinii publicznej był to „mord sądowy”, na którego wykonanie miał nalegać sam Władysław Gomułka. Sekretarz PZPR (samouk ekonomiczny) twierdził, że w sklepach brakuje towarów, bo ktoś je kradnie!

 

  1. Kurhan zbrodni – Konrad Szymalak

Jesienią 1975 roku profesor Uniwersytetu Warszawskiego Hubert T. spacerował po lesie w okolicach miejscowości P. w ówczesnym województwie radomskim. Od okolicznych mieszkańców słyszał wiele opowieści z czasów II wojny światowej o partyzantach, a zwłaszcza o ich przywódcy „Ryszce”. W lesie szukał śladów ich bytowania, by legendę zamienić w udokumentowaną historię. Gdyby wiedział, co kryje kurhan, zapewne ominąłby to miejsce z daleka.

 

  1. Strzały w Victorii – Mariola Pawlak

W krajach socjalistycznych czuliśmy się jak na wakacjach — mówił Abu Daoud, mózg zamachu na izraelskich sportowców na olimpiadzie w Monachium w 1972 roku, zwany księciem terrorystów. Daoud, podobnie jak inni międzynarodowi zamachowcy, znalazł w PRL-u bezpieczną przystań. Tu, pod dyskretną ochroną agentów SB, mogli zregenerować siły, a przede wszystkim — odnowić zapasy. Polska Ludowa służyła bowiem dostawą taniej i niezawodnej broni.

 

  1. Makabra augustowskich nocy – Krzysztof Strug

Gdy w 1966 roku Maria Koterbska wyśpiewywała swoje „Augustowskie noce”, wychwalając urok malowniczej miejscowości na pojezierzu suwalskim, nie miała zapewne pojęcia, że dla niektórych już kilka lat później treść jej piosenki nabierze złowrogiego znaczenia.

 

  1. Tajemnica skrytki numer 270 – Paweł Szlachetko

Komisyjnie przeszukano wytypowane szafki. W skrytce o numerze 270 natrafiono na kożuszek damski. Prócz niego w schowku znajdowała się walizka, na której leżał zeschnięty bukiet kwiatów. Dolatywał z niej dziwnie słodko-mdlący odór. W środku znaleziono korpus ciała, spod którego wystawały palce odrąbanej ręki.

 

  1. Strzelba wypaliła – Helena Kowalik

O tragedii w PGR-ze w Luszynie napisało wiele gazet. Wizytom dziennikarzy w majątku nie było końca. W swych reportażach zamieszczali coraz to nowe szczegóły o sprawcy (nie stroniąc od potępienia go), a gdy nowych informacji już nie było, niektórzy je wymyślali. Jak na przykład tę, że Jan G. w dzieciństwie wyłupywał kotom oczy. I że pracownicy PGR-u domagają się ustawienia na największym placu Płocka szubienicy

 

  1. Wampir, który jeździł koleją – Karol Rebs

Niewątpliwie znał się na kolei. Najpewniej czuł się w pobliżu torów i dworców. Właśnie w takich miejscach szukał ofiar. Nie znał kobiet, które atakował. Nigdy wcześniej żadnej z nich nie widział. Napadał na nie i dusił, bo znalazły się w zasięgu ręki i były młode…

 

  1. Z władzą nie zadzieraj – Barbara Marcinkowska

Barbara Zimna na komunę narzekać nie mogła, bo żyło jej się całkiem nieźle. Chociaż jako urzędniczka w magistracie nie zarabiała dużo, dzięki pomocy zamożnej ciotki z RFN-u stać ją było na malucha, tureckie kożuszki i zakupy w peweksie, czego — rzecz jasna — zazdrościły jej wszystkie koleżanki. Barbara jednak szczęśliwa nie była. Ściany mieszkania matki, w którym wraz z mężem i synkiem zajmowała dwa pokoje, były częstym świadkiem awantur wszczynanych przez małżonka — kobieciarza i pijaka.

 

  1. Podwędzone eldorado – Jerzy Ublik

Z węgorza dało się ukręcić chałupę. Albo co najmniej zarobić na zachodnie auto. W latach 80. niejedna fortuna wzięła się z wody mazurskich jezior. Przynęty, narzędzia i sposoby połowu mogły być różne. Liczyło się tylko to, żeby w sieci albo na końcu sznura wił się węgorz — mazurska waluta.

 

  1. Kanty bufetowej – Anna Jagodzińska

W restauracji, gdzie bufetową jest Maria Kwiatek, nie można się upić — żalił się jeden z klientów. — Choćbyś zamawiał nie wiem ile setek, i tak wyjdziesz trzeźwy jak świnia. Panie władzo, niech pan przyzna, że przecież nie o to chodzi!