ARCHIWALNE WYDANIE

10/1996 (118)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Biznes jak hazard. Reporter „Detektywa” dotarł do człowieka, który jest kurierem przewożącym do Rosji kradzione w Europie Zachodniej samochody. Mężczyzna tez zgodził się na rozmowę, zachowując jednak całkowite incognito. - Kim Pan jest? - Jestem zwyczajnym człowiekiem, który ma w życiu trochę szczęścia. - Szczęścia? Przecież naraża się Pan na ogromne niebezpieczeństwo wchodząc w konszachty z czeczeńską mafią… - No, niezupełnie. Ja mafii się nie narażam, wręcz przeciwnie – jestem jej przydatny. Dlatego mam w niej przyjaciół i mogę spać spokojnie, bo przy okazji swoich, dbają i o moje interesy. Swój człowiek, rozumie pani… Zresztą, nie mam wielkiego wyboru. Rodzinę trzeba utrzymać, a ja od kilku lat jestem na bezrobociu. Zasiłek to grosze. - Nie mógł pan znaleźć innej pracy? - Z moją przeszłością to beznadziejne. - Czyli? - Policjant, i to w dodatku karany. - Może Pan podać jakieś szczegóły? - Pan chyba żartuje. Nie chcę do tego wracać. Swego czasu posłużyłem za kozła ofiarnego, bo byłem zbyt małym pionkiem. To doświadczenie nauczyło mnie bezwzględności. Chwytam się różnych zajęć tylko dlatego, żeby jakoś egzystować. Robiłem różne rzeczy: byłem zaopatrzeniowcem, handlowałem ciuchami i elektroniką, pośredniczyłem tu i ówdzie. Jak dotąd, mam się nieźle…

Tomasz Kwapich