ARCHIWALNE WYDANIE

10/2003 (206)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Trudny rejon. Późne popołudnie na warszawskim "blokowisku". Mężczyzna z synem szukają ulicy. Ojciec pyta o drogę dwóch młodych ludzi z ABS-em (skrót oznacza absolutny brak szyi). W odpowiedzi leci wiązanka słów na ch... i k... Atmosfera w jednej chwili gęstnieje od niczym nieuzasadnionej agresji, jeszcze chwila i dojdzie do bójki. Wtedy z samochodu wysiada syn, student uniwersytetu jak się później okazało. Co jest k... Swoich chcecie bić? A z tobą, k... to do podstawówki chodziłem. Ten argument przebije wszystkie. Dla "drechów" sprawa się wyjaśniła. Oni są swoi, na swoim terenie, tyle, że parę ulic dalej. Kilka sekund i sytuacja została rozładowana. Scenę kończy prośba o papierosa. Nic się nie stało! Otóż, mnie się wydaje, że stało się. Na tym niewielkim podwórku, wydawałoby się, że w miarę spokojnym zakątku stolicy, zdarzyły się w minionym roku dwa pobicia, bo ofiary nie potrafiły w zadowalający sposób powiedzieć, z jakiej są części miasta, trzy rozboje - kobietom wyrwano torebki grożąc nożem, a z parkingów widocznych wokół domów odjechały w nieznane cztery samochody różnych marek. Nic więc dziwnego, że na planie osiedla wiszącym w miejscowym komisariacie ten rejon zaznaczono na czerwono, a dzielnicowy mówi o tych kilku domach: "trudny rejon". Czy można więc dziwić się, że badania przeprowadzone przez naukowców z Zakładu Procesów Urbanizacji i Planowania Społecznego Uniwersytetu Śląskiego na terenie "blokowisk" Gdańska, Warszawy i Katowic wykazały, iż mieszkańcy domów z wielkiej płyty - szalonego wynalazku minionej epoki, w której zadekretowano, że skoro ta technologia jest najtańsza i dostarczy dużo mieszkań w krótkim czasie, to koszty społeczne nie mają znaczenia - woleliby mieszkać w domkach jednorodzinnych lub w nowoczesnych, strzeżonych osiedlach? To oczywiste, przecież zawsze lepiej być zdrowym i bogatym, niż biednym i chorym - pomyśli większość z Państwa.

Wanda Donat