ARCHIWALNE WYDANIE

11/2012 (315)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Bije – znaczy, że kocha… Kiedy znana polska aktorka publicznie opowiedziała, że jej mąż przez wiele lat znęcał się nad nią, media prześcigały się w publikowaniu wywiadów z ową ofiarą przemocy domowej, czy zapraszaniu jej do studia telewizyjnego. Oczywiście, jak to w takich sytuacjach bywa, jedni uznali, że kobieta słusznie mówi o swoich przykrych doświadczeniach, inni oburzali się, że publicznie pierze rodzinne brudy. Jeszcze kolejni poddawali w wątpliwość prawdziwość jej wyznania. Tak czy inaczej, był to temat niezwykle popularny. Jednak kwestia przemocy domowej to nie tania sensacja, którą z chęcią wykorzystują bulwarowe pisma, to niestety problem, z którym zmaga się wiele pań. Maltretowane kobiety bardzo długo potrafią ukrywać, że mąż (często przykładny pracownik i uprzejmy sąsiad) w domu nie szczędzi ciosów swej żonie. Czasem ta gorzka tajemnica nigdy nie zostaje ujawniona. W niektórych rodzinach, kobiety są zastraszane, bite i poniżane. Po pewnym czasie same przestają siebie szanować, nawet myślą, że lanie im się należy, albo jest to bardzo zdrowy objaw miłości męża! W ukrywaniu kolejnych siniaków dochodzą do perfekcji. Na „natrętne” pytania o powód okaleczeń mają gotowe odpowiedzi, że się potknęły na schodach, uderzyły o otwarte drzwi szafki itp. Dramat, jaki rozgrywa się w czterech ścianach ich domu, może mieć tragiczny finał… Kolejnego ataku męża mogą nie przeżyć albo może się on skończyć dla nich trwałym kalectwem lub coś w nich „pęknie” i pozbawią życia swego oprawcę. Przemoc domowa jest przestępstwem i nikt nie powinien się na nią godzić. Ofiarami najczęściej są kobiety (żony, partnerki), ale bywają nimi także mężczyźni czy rodzice. Może wyznanie znanej osoby ułatwi innym przerwać milczenie…

Monika Frączak