ARCHIWALNE WYDANIE

1/1987 (1)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Któż nie czytał opowiadań Conan Doyla? Skoro więc o detektywie mowa, natychmiast jawi się nieomylny Sherlock Holmes – detektyw idealny. Ale u nas nie znajdziesz Czytelniku Sherlocka, nie o takim detektywie opowiemy. Odtworzymy pracę dzisiejszych detektywów, których już nikt tak nie nazywa – my natomiast sięgnęliśmy po tę nazwę gwoli prolongowania literackiej tradycji. Detektyw zwykle szuka odpowiedzi na podstawowe pytanie: kto zabił? Poprzez cząstkowe odkrycia, mylne tropy, serie nie powiązanych na pozór wydarzeń i faktów, ich kojarzenie i syntetyzowanie, a wreszcie dociekanie motywów i zgłębień psychologicznych uwarunkowań zbrodni stara się doprowadzić do rozwiązania ponurej zagadki. Tak jest w klasycznej powieści kryminalnej - tak jest również w reportażu rejestrującym dramatyzm konkretnych, nie wydumanych wydarzeń, przy których często blednę najbardziej wyszukane twory wyobraźni. Wnioski płynące z zamieszczonych tu reportaży sięgają wszelako głębiej aniżeli detektywistyczne dociekanie: kto zabił? Wywołują odrazę wobec psychologicznych, sadystycznych morderców – wszak to wszystko stało się naprawdę? Z drugiej zaś strony refleksja nad tymi tekstami prowadzi do uznania dla tych, którzy wykonując swoją pracę, w wielkim mozole, z benedyktyńską cierpliwością i dokładnością tropili przestępcę. Mimo że nie występują tu w głównej roli, mimo iż narratorzy jedynie od czasu do czasu przypominają o ich obecności, w gruncie rzeczy właśnie oni, współcześni detektywi – inspektorzy, oficerowie śledczy i dochodzeniowi – są bohaterami lektury, którą tu – zresztą przy ich pomocy w zbieraniu materiałów – serwujemy. Ciekawie? Mniej ciekawie? Nie nam o tym przesądzać – to zadanie dla Ciebie Czytelniku. Ocenisz sam po przeczytaniu „Detektywa”, udzielisz sobie także odpowiedzi, skąd się wziął frapujący podtytuł „Tylko dla dorosłych”.

Jacek Nachyła