ARCHIWALNE WYDANIE

1/2005 (221)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Prawnicy pro bono. Wydawałoby się, że w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie, gdzie już chyba tylko dobre słowo i uśmiech dostępne są za darmo, nie ma miejsca na otrzymanie czegokolwiek bez pieniędzy. Płacimy właściwie już wszędzie, nawet tam, gdzie - mając wszak konstytucyjne gwarancje - płacić nie powinniśmy. A już szczególnie owa komercjalizacja życia dotyka na co dzień ludzi najuboższych, którzy chcąc normalnie funkcjonować w strukturach społecznych, muszą korzystać ze wszystkich, a więc i niemal wyłącznie płatnych sfer życia. W tym przypadku mam na myśli sferę pomocy prawnej, bez której - nawet gdybyśmy się mocno starali - nie można się w życiu obyć. Tymczasem usługi adwokatów czy radców prawnych są dla bardzo wielu ludzi zupełnie niedostępne, gdyż zapora finansowa jest dla nich nie do przebycia. Z tym większym więc entuzjazmem należy przyjmować (i promować) wszystkie inicjatywy, mające ludziom niezamożnym pomóc w uzyskaniu darmowej pomocy prawnej. Zacznijmy od kancelarii prawnych. Wiele z nich - i tych mniej znanych, i tych renomowanych, świadczy nieodpłatnie usługi prawnicze, m.in. poprzez dyżury ekspertów, którzy udzielają porad na określony temat i w konkretnej dziedzinie prawa. Owa działalność pro publico bono, czyli dla ogólnego dobra, skierowana jest głównie do instytucji i fundacji charytatywnych oraz placówek publicznych i oświatowych. Ale nie tylko do nich. Dlatego warto zapytać w najbliższej naszego miejsca zamieszkania kancelarii, czy, w jakiej formie i w jakim zakresie udziela nieodpłatnej pomocy prawnej oraz jakie warunki powinniśmy spełniać, aby taką pomoc otrzymać.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska