ARCHIWALNE WYDANIE

1/2008 (257)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Małe bohaterstwo. Scena pierwsza. Poranny szczyt komunikacyjny w wielkim mieście. Duże skrzyżowanie, samochody zatrzymują się na światłach. Niczym spod ziemi wychodzi zarośnięty, podpierający się laską człowiek i kulejąc idzie od samochodu do samochodu, prosząc o datki. Ktoś przez uchyloną szybę daje drobną monetę, ale większość kręci przecząco głową. Żebrak jest wyraźnie zły i kiedy odmawia mu kolejny kierowca, zatrzymuje się przy nim i zaczyna złorzeczyć. Kierowca przez odkręconą szybę coś mu odpowiada i wtedy niespodziewanie następuje atak: żebrak trzymaną w ręku laską próbuje uderzyć mężczyznę. Kiedy ten przestraszony w pośpiechu zamyka szybę, napastnik w ataku szału wali laską w samochód, uszkadzając karoserię i łamiąc lusterko boczne. Kilkunastu innych kierowców przygląda się scenie zza szyb swoich pojazdów. Nikt nie reaguje. Zmieniają się światła, żebrak ucieka, a na środku jezdni zostaje wśród mijających go aut zaatakowany kierowca ze swoim poobijanym samochodem i bezradnie rozgląda się w poszukiwaniu jakichkolwiek świadków zajścia. Scena druga. Hipermarket, szał przedświątecznych zakupów. Młoda kobieta nie może uspokoić kilkuletniego, płaczącego synka. Pochylona nad malcem nie widzi, jak stojący obok mężczyzna wyciąga z jej torebki portfel z dokumentami i pieniędzmi. Z odtworzonego później nagrania monitoringu wyraźnie widać, że kilka znajdujących się obok osób dyskretnie obserwowało tę scenę. Nikt jednak nie zareagował i nie próbował zatrzymać znikającego między regałami złodzieja. Kiedy zrozpaczona kobieta dostrzegła stratę, świadków nie było. Scena trzecia. Centrum wielkiego miasta, godziny popołudniowego szczytu. Z banku wychodzi starsza kobieta z przewieszoną przez ramię torebką. Niespokojnie rozglądając się, idzie na pobliski przystanek autobusowy. Tutaj, wśród wielu czekających na autobus ludzi, oddycha z ulgą i wyraźnie czuje się bezpieczniej. Niespodziewanie podchodzi do niej z tyłu młody mężczyzna i szybkim ruchem przecina nożyczkami pasek torebki. Chowa ją pod kurtkę, po czym równie nagle jak się pojawił, znika w tłumie przechodniów. Nikt ze stojących na przystanku nie biegnie za złodziejem, nie woła policji. Po chwili nadjeżdża autobus i załamana utratą całej emerytury starsza kobieta zostaje na przystanku sama.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska