ARCHIWALNE WYDANIE

1/2016 (353)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Pieniądze bezpieczne, ale… Cyberzłodzieje nie odpuszczają i cały czas mają chrapkę na nasze pieniądze. Dzieje się tak pomimo coraz większej świadomości klientów korzystających z różnych form bankowości elektronicznej. Statystyki są nieubłagane – policja odnotowuje coraz więcej przestępstw dokonanych przez e-rabusiów. O ile w roku 2014 zgłoszono 2,5 tysiąca oszustw związanych z elektroniczną bankowością, o tyle – tylko w pierwszych trzech kwartałach 2015 roku – było ich już cztery tysiące! Dynamika wzrostu jest bardzo niepokojąca. Przestępcy od wielu lat stosują głównie te same metody, spośród których do najpopularniejszych należy phising i skimmning (obydwa sposoby kilka razy opisywaliśmy na łamach „Detektywa”). Coraz częściej e-rabusie próbują ukraść nasze dane za pomocą tzw. przelewów weryfikacyjnych bądź za pomocą wirusów ukrytych w załącznikach poczty elektronicznej. Wprawdzie nie jest to żadnym pocieszeniem, ale coraz częściej celem cybernetycznych złodziei nie są zwykli, indywidualni klienci, lecz same banki i ich systemy informatyczne. Jeśli uda się złamać bankowe systemy bezpieczeństwa, łup może być liczony w dziesiątkach, a może nawet setkach milionów dolarów. Wiosną 2015 rok, szef Europolu Rob Wainwright stwierdził, że „wiedza techniczna hakerów jest zdumiewająco wysoka, podobnie jak umiejętność szybkiego ustalania osoby, która sprawuje pełną kontrolę nad infrastrukturą informatyczną. To wszystko rodzi pytania o to, jak zdrowy i bezpieczny jest sektor usług finansowych”. Bankowcy zapewniają, że nasze pieniądze są bezpieczne i pod kontrolą. Musimy im wierzyć w te deklaracje… bo czy mamy inny wybór.

Krzysztof Kilijanek