ARCHIWALNE WYDANIE

12/2002 (196)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Czas policji. Dobiega końca kolejny, trudny dla nas wszystkich rok. Jak zwykle przy takich okazjach, mnożą się podsumowania i refleksje na temat tego, co nam przyniósł i co z tego z ulgą pozostawimy za sobą, co zaś z nadzieją zabierzemy w przyszłość. Jednym słowem, dokonujemy bilansu strat oraz korzyści. Każdy z członków zespołu redakcyjnego "Detektywa" - tak jak zapewne i każdy z Czytelników - przegląda teraz osobiste konto. Osobiste sprawy trudno jednak oddzielić od zawodowych. W naszą dziennikarską pracę mocno wpisane są relacje z instytucją zwaną Policją, obserwowanie jej działań, korzystanie z informacji przez nią udostępnianych oraz wyciąganie z tego wszystkiego własnych wniosków. Dlatego chcę dzisiaj, w grudniowym wszak, czyli ostatnim numerze tego roku, (nie licząc Wydania Specjalnego Nr 4/2002) poświęcić nieco uwagi właśnie Policji. Uprzedzam przy tym, że z założenia uwaga ta ma być nacechowana życzliwością. Proszę, niech nikt się temu nie dziwi ani nie posądza mnie o wystawianie laurki instytucji, która jest mi tak bardzo przydatna w pracy, do czego przed chwilą otwarcie się przyznałem. Zdaję sobie sprawę, jak wiele negatywnych stereotypów przylgnęło do niej w minionych latach. Ale od pewnego czasu Policja upowszechnia dewizę, której wszyscy obywatele powinni mieć świadomość: "Czy ich chcemy, czy nie, czy widzimy w nich godnych szacunku stróżów porządku i naszego prywatnego bezpieczeństwa, czy też uważamy ich za zło konieczne, zagrażające ideałowi wolności człowieka - czas policji nadchodzi zawsze w chwili, gdy przestępstwa przypominają nam o iluzji absolutnej wolności i o parainstynktach, które czają się pod powłoką naszej cywilizacji i co dnia przebijają tę powłokę w tysiącu miejsc" (Raoul Dennerstedt: motto do "Godziny detektywów" J. Thorwalda). Teraz, w dobie intensywnej transformacji ustrojowej, gospodarczej i społecznej nadszedł właśnie taki nieuchronny czas policji.

Tomasz Kwapich