ARCHIWALNE WYDANIE

2/1996 (107)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Jak znaleźć pluskwę? Rozmowa z szefem „R.O.WAY”, zajmującej się przeciwpodsłuchowym kontrolowaniem lokali i obiektów. - Dotychczas zakładanie podsłuchu kojarzyło się w Polsce niemal wyłącznie ze służbami specjalnymi wojska, policji, prokuratury czy UOP. Instalowano go w tak zwanych celach operacyjnych, żeby uzyskać dowód przestępstwa lub zapobiec przestępstwu. Wykrywaniem nie zajmowały się firmy prywatne, a już na pewno nie w sposób oficjalny. Istnieje pańskiej firmy świadczy o tym, że i w tej dziedzinie sporo się u nas zmieniło… - Tak. W ostatnich latach obserwujemy narastanie zjawiska, które można by nazwać psychozą podsłuchu. Przybiera ono coraz większe rozmiary, a wraz z nim rośnie zapotrzebowanie na tak specyficzne usługi, jak nasze. - Kto w Polsce zakłada podsłuch i po co? - Poza służbami specjalnymi, ucieka się do tej metody coraz więcej osób indywidualnie, na własną rękę. Przede wszystkim – kochankowie, którzy przestali sobie wierzyć. Często pracownicy podsłuchują szefa aby dowiedzieć się, jakie ma wobec nich plany. Rozpowszechnia się też sprawdzanie w ten sposób podwładnych przez szefa, który sprawdza ich lojalność wobec siebie, a zwłaszcza w stosunku do firmy. Ponadto nie ufają sobie wspólnicy w interesach i kontrolują się wszelkimi, zarówno dozwolonymi jak i niedozwolonymi metodami. No i wreszcie, zaczynamy wkraczać na rozległy obszar wywiadu przemysłowego, którego głównym celem jest zdemaskowanie planów konkurencji bądź wykrycie jej technologicznych tajemnic.

Monika Kamieńska