ARCHIWALNE WYDANIE

2/2005 (222)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

„Szary” podnosi głowę. Duży więcej może - tak niedawno głosiło popularne hasło reklamowe. Wielu ludzi zresztą święcie w to wierzy, toteż hasło zapewne zrobiło furorę w dziedzinie, w której miało ją zrobić. A może raczej dużemu więcej wolno? W to także mnóstwo ludzi wierzy. Im baczniej obserwują realia naszej codziennej rzeczywistości, tym bardziej wiara ich się umacnia. Ale życie co i rusz pokazuje, że wszystko ma swój kres. Nawet twierdzenia uważane za niepodważalne czy działania - zdawałoby się - całkiem dotąd bezkarne. Wbrew temu, co można by przypuszczać po takim wstępie, nie zamierzam tu snuć rozległych dywagacji na temat afer związanych z mniejszymi lub większymi firmami, bądź z ludźmi do tej pory uważanymi za gigantów biznesu lub polityki. Posłużą one tylko jako punkt wyjścia do kilku luźnych spostrzeżeń, które dopiero za jakiś czas ułożą się w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy z konkretnymi wnioskami. Na razie można powiedzieć tyle, że przypadki oszustw i korupcji wprost niewyobrażalnych dla zwykłego śmiertelnika, zdominowały ubiegły rok i wiązały się z naprawdę wielkimi emocjami. Wydaje się jednak, że emocje owe sięgały szczytów tylko na samym początku, przy pierwszej wielkiej sprawie, zwanej przez prasę aferą Rywina. Z każdą następną ujawnianą i wyjaśnianą sprawą odnoszę wrażenie, że zainteresowanie tak zwanego szarego obywatela maleje, chociaż skala zdarzeń rośnie. Może go przerasta? A może po prostu „szary” odwraca się z obrzydzeniem, ale też i z lękiem? Bo przecież spirala wciąż się nakręca, a wydaje się oczywiste, że gdy w końcu nastąpi zmęczenie materiału, to skutki mogą być nieobliczalne...

Wanda Donat