ARCHIWALNE WYDANIE

3/1997 (124)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Silni i słabi. Wszem i wobec wiadomo, że miarą kultury społeczeństwa jest jego stosunek do najsłabszych istot. Twierdzenie to przez długie lata powtarzano u nas tak często, że w gruncie rzeczy stało się sloganem i nikt tak naprawdę nie zastanawia się nad jego treścią. Mamy wpisane w świadomość, że należy przeprowadzić przez ulicę niewidomego, staruszce trzeba ustąpić miejsca, ułomnemu nie wolno wytykać kalectwa, itd., itd. Niestety, nie wszyscy przestrzegamy tych zasad. A szkoda, bo czasami warto by było pomyśleć i wyciągnąć wnioski. Chociażby w przypadkach relacji: człowiek a zwierzęta... Przez wiele, zbyt wiele lat problem był mało dostrzegany. Dopiero od niedawna zaczęło się o nim głośno mówić, media biją na alarm, nawet politycy zabierają głos w tej sprawie. Do rozważań na ten temat szczególnie skłaniają ostatnie, bardzo mroźne i uciążliwe dwie zimy, które po raz kolejny udowodniły, iż sypanie ptaszkom okruchów jest dobre na użytek przedszkolaków, że to po prostu stanowczo za mało. Niestety, edukacja - nazwijmy ją ogólnie - ekologiczna przeciętnego Polaka pozostawia wiele do życzenia i wystawia złe świadectwo całej jego postawie wobec świata, którą trudno nazwać humanitarną. Okazuje się, że problem odpowiedzialnego stosunku do zwierząt jest wciąż aktualny, drastyczny i nie rozwiązany. Co więcej, negatywne fakty się mnożą, okrucieństwo wzrasta, niestety, są ludzie, którzy posuwają się do zachowań przekraczających granice wyobraźni. Tragedie czworonogów rozgrywają się u nas w zaciszach domowych, na podwórkach czy w ogóle w zbyt dużej bliskości człowieka. Często zdarza się, że podwórzowy pies jest przytroczony do budy zbyt krótkim łańcuchem, a właściciel skąpi mu pożywienia, bo "żeby był zły, to musi być głodny". A ile zwierząt - eks przyjaciół wyrzuca się z domu, gdy tylko zaczynają przeszkadzać lub za dużo kosztować? Nawet gdy nikomu nie wadzą, budzą niekiedy agresję swoją bezbronnością, niestety, również u dzieci czy sadystycznych podrostków. Szczególnie okrutnie traktowane są koty, którym rozpruwa się brzuchy, podpala sierść, wykłuwa oczy, obcina ogony.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska