ARCHIWALNE WYDANIE

3/2007 (247)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Naga prawda. Był oryginalny, zdolny, zaangażowany społecznie. Podobno prześladowany w swoim kraju, musiał szukać schronienia za granicą. Przygarnęła go Polska. Ujmował uśmiechem, delikatnością, głębszym od innych postrzeganiem świata. Dziennikarz i poeta, aktywny działacz antyrasistowski i antyfaszystowski przyciągał inteligentne, wrażliwe i idealistycznie podchodzące do życia młode kobiety. Dla wielu z nich związek z kameruńskim uchodźcą był – obok deklarowanego uczucia – swego rodzaju protestem przeciwko powszechnie, ich zdaniem, panującej niechęci rasowej. Sprawiał wrażenie zagubionego, poszukującego bliskości i miłości. One dawały mu tę miłość. On w zamian pozostawił im piekło strachu i tragiczną wizję przedwczesnej śmierci. Ten 34-letni Kameruńczyk, Simon Moleke Njie, znany pod literackim pseudonimem jako Simon Mol, świadomie i z rozmysłem, od co najmniej siedmiu lat zarażał swoje liczne partnerki wirusem HIV. Doskonale wiedział, co robi. Musiały o tym wiedzieć także polskie władze, gdyż – zgodnie z naszym prawem – każdy uchodźca w trakcie ubiegania się o azyl ma obowiązek przeprowadzenia testu na obecność wirusa HIV. Moleke Nije, który przybył do Polski w 1999 r. na odbywający się w Warszawie kongres PEN Clubu, a zaraz potem złożył wniosek o azyl, także wykonał stosowne testy. Problem w tym, że – również zgodnie z naszym prawem – nie wolno upubliczniać informacji o wyniku takiego badania… Aresztowany został 3 stycznia 2007 r. Dwa dni później prokurator zezwolił na podanie jego nazwiska i wizerunku do wiadomości publicznej. W mediach ukazały się fotografie Kameruńczyka wraz z apelem, aby wszystkie osoby, które miały z nim kontakty seksualne, zgłosiły się na policję oraz jak najszybciej przeprowadziły testy na obecność wirusa HIV. Już wtedy, na początku stycznia, wiadomo było, że wirusem o wyjątkowo niebezpiecznym dla Europejczyków genotypie mogło zarazić się co najmniej kilkanaście kobiet. Kilka z nich już zaczęło chorować na AIDS.Niektórzy eksperci, specjalizujący się w badaniach kultury afrykańskiej są zdania, że Simon Mol – skądinąd człowiek wykształcony i inteligentny – podobno wierzył w szamanizm. I że świadomie dążył do zarażenia jak największej liczby kobiet, gdyż według afrykańskich wierzeń w ten sposób chciał się uwolnić od wirusa. Nieważne, jakie były jego motywy. Nie zmienia to bowiem faktu, że z premedytacją, perfidnie oraz z niespotykanym cynizmem wykorzystał tych, którzy mu pomogli i zaufali. Których zafascynował, grając bezbłędnie rolę ofiary rasizmu i nękanego przez ksenofobów nadwrażliwca. Ten perfekcyjny manipulant szybko poznał i zaczął precyzyjnie wykorzystywać nasze narodowe fobie i kompleksy. I bez problemu znajdował kolejne ofiary, oczarowane egzotycznym i tajemniczym przybyszem z Czarnego Lądu.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska