ARCHIWALNE WYDANIE

5/2000 (165)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Korupcja. Od pewnego czasu dużo się mówi o wielkiej korupcji w Polsce - wielkiej, czyli takiej, która szerzy się wśród posłów, polityków, wysokich urzędników państwowych i samorządowych. Problem przybrał takie rozmiary i został tak mocno nagłośniony, że nie można już dłużej udawać, iż go nie ma albo że jest marginalny. Jest powszechny i coraz gwałtowniej domaga się rozwiązania, zwłaszcza w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej, co wymaga od nas sprostania obowiązującym standardom, również w kwestii zwalczania korupcji. Tylko jak się z nim uporać? Głowią się nad tym zarówno najtęższe umysły w naszym państwie, jak i eksperci międzynarodowi, jako przedstawiciele naszych zachodnich partnerów. Niestety, jak dotąd, działania rozmaitych instytucji są mało efektywne, zaś przeciętny obywatel ma rosnące poczucie, że urzędnikom czy politykom powodzi się coraz lepiej, natomiast jego sytuacja drastycznie się pogarsza. Tak to już jest, że zarówno biorący, jak i dający łapówki absolutnie nie liczą się u nas z konsekwencjami - ani prawnymi, ani gospodarczymi, a już najmniej społecznymi. Mają ku temu sprzyjające warunki. Na podstawie najnowszych badań, choćby opublikowanego niedawno raportu Banku Światowego ustalono, że nie dość, iż w Polsce korupcyjny proceder kwitnie, to w dodatku jego sprawcy są niemal bezkarni. Przeciętny Kowalski pyta: dlaczego u nas to zjawisko narasta, dlaczego właśnie u nas jest tak silne i jak długo będzie zmorą zwykłych ludzi?

Tomasz Kwapich