ARCHIWALNE WYDANIE

5/2005 (225)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Pytania o granice. Terri umierała dwa razy. Po raz pierwszy, gdy w wieku 26 lat jej serce w wyniku zawału zatrzymało się na kilka minut, zaś niedotleniony w tym czasie mózg został trwale uszkodzony. Odratowana, popadła jednak w stan zwany przez lekarzy wegetatywnym - z funkcjonującymi prawidłowo, ale niezależnie od kory mózgowej, a więc i bez udziału świadomości, narządami wewnętrznymi. Jednym słowem: żyła nie wiedząc, że żyje. Po raz drugi Terri Schiavo umierała piętnaście lat później, kiedy to - po wieloletniej batalii pomiędzy mężem, a jej rodzicami - wyrokiem amerykańskiego sądu odłączona została od aparatury sztucznego odżywiania. Jej mąż twierdził, że Terri powiedziała mu kiedyś przy świadkach, iż nie chciałaby być sztucznie utrzymywana przy życiu, gdyby kiedyś stało się to, co się w istocie wydarzyło. Z kolei zdaniem jej rodziców, ich córka nigdy nie złożyła podobnego oświadczenia, zaś mężowi chodzi jedynie o zainkasowanie pieniędzy po jej śmierci. Przekonywali ponadto, że unieruchomiona i całkowicie zależna od innych Terri nie była jednak całkowicie pozbawiona świadomości, gdyż reagowała na niektóre bodźce, co dawało wciąż nadzieję na wydobycie jej ze stanu. Jednak sąd przychylił się do opinii przeważającej większości lekarzy, że reakcje Terri to tylko odruchy bezwarunkowe, gdyż spustoszenia w mózgu nie dawały szans na świadomy kontakt i normalne życie. I ostatecznie, 18 marca 2005 roku, 41-letnia Terri Schiavo odłączona została od sztucznie odżywiającej ją aparatury, po czym - nie otrzymując pokarmu - zmarła po dwóch tygodniach. Nie pomogły odwołania rodziców do sądów najwyższej instancji, wstawiennictwo znanych postaci życia publicznego oraz usiłujących przy okazji zwiększyć swą popularność polityków. Nic nie wskórał także sam prezydent Bush, który z tego powodu skrócił nawet swój weekendowy wypoczynek, aby podpisać uchwaloną przez Kongres USA stosowną ustawę.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska