ARCHIWALNE WYDANIE

5/2013 (321)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Nie ma się z czego śmiać… Maj to miesiąc, kiedy rozliczenie z fiskusem mamy już za sobą. W poszczególne rubryki skrupulatnie wpisaliśmy wszelkie uzyskane przychody, jednak okazuje się, że niektórzy bagatelizują przepisy, albo nawet nie mają pojęcia, że muszą rozliczać się z dodatkowych przychodów. A dokładnie kelnerzy, którzy powinni rozliczyć się z otrzymanych napiwków! Zgodnie z przepisami powinni płacić 18-procentowy podatek od takich przychodów. Ten obowiązek nakładają przepisy dotyczące podatku dochodowego od osób fizycznych. W Polsce zazwyczaj wysokość napiwku wynosi 10 procent rachunku. Czasem w kieszeni kelnera ląduje większa kwota, czasem mniejsza, a czasem nic. W każdej restauracji czy pubie są inne zwyczaje, bywa i tak, że obsługujący stoliki zbierają dodatkowe pieniądze do jednego pojemnika, a pod koniec dnia dzielą po równo między sobą. W takiej sytuacji to pracodawca powinien „czuwać” nad tymi pieniędzmi i odprowadzić zaliczkę do urzędu skarbowego i do ZUS-u, a to, co zostanie oddać pracownikom. Pracodawca powinien odprowadzać też pieniądze od napiwków, gdy wartość napiwku jest zawarta w rachunku wystawionemu klientowi. Kelnerzy nie kryją oburzenia, dla nich to dodatkowe pieniądze, rekompensujące często bardzo niski stały dochód wynikający z umowy o pracę. Nie wyobrażają sobie, że musieliby jeszcze od tych „groszy” odprowadzać podatek. Kelnerzy traktują napiwek, jako dowód wdzięczności od zadowolonego klienta, który w ten sposób dziękuje za miłą obsługę. Traktowanie napiwków jako darowizny może być kosztowne i ryzykowne. Ukrycie tego przychodu naraża na 75-procentowy podatek od nieujawnionych dochodów. Ciekawe w jaki sposób urzędy skarbowe chciałyby udowodnić kelnerom, że otrzymują napiwki i nie odprowadzają od nich podatków.

Monika Frączak