ARCHIWALNE WYDANIE

6/2001 (178)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Broń konieczna do obrony koniecznej. Na temat bezpieczeństwa publicznego można mówić praktycznie stale, gdyż jest to temat gorący i żywo wszystkich interesujący. Stanowi także dyżurny motyw kampanii wyborczych szczególnie tych polityków, którzy albo tracą władzę, albo zamierzają po nią sięgnąć. Dlatego też do proponowanych społeczeństwu kolejnych "jedynie dobrych" rozwiązań należy podchodzić z ostrożnym dystansem pamiętając, że wiele wcześniejszych obietnic pozostało w sferze projektów. I w pamięci wyborców oczywiście, a przecież chyba o to chodzi najbardziej. Zdaje mi się, że do takich właśnie przedwyborczych motywów przewodnich należy kolejny pomysł, tym razem pochodzący z lewej strony naszej sceny politycznej. Chodzi mianowicie o wprowadzenie w życie nowego narodowego programu zwalczania przestępczości, który w zasadniczej treści właściwie nie podlega dyskusji. Trudno przecież polemizować z propozycją zwiększenia represji wobec przestępczości zorganizowanej, czy też zahamowaniu przestępczości pospolitej. Bardziej dyskusyjne wydają się być proponowane metody, w tym m.in. wykorzystanie rezerw w policji, czy też wzmocnienie pozycji komendanta głównego. Ale też i nie to wzbudza najwięcej emocji. Prawdziwym delikatesem wśród wszystkich przedstawionych propozycji są takie zmiany w prawie, które - w ramach rozszerzenia granic obrony koniecznej - umożliwiły łatwiejszy, a mówiąc wprost, wręcz powszechny dostęp do broni. W zamyśle projektodawców powinny zostać usankcjonowane dwie kategorie pozwoleń na posiadanie broni - jedno na trzymanie jej tylko w domu oraz drugie, z surowszymi kryteriami udzielania zezwoleń, na jej noszenie poza miejscem zamieszkania. Wynika więc z tego, że właściwie każdy zdrowy na umyśle, dorosły i praworządny Polak mógłby legalnie kupić, a później posiadać każdy rodzaj broni, który uznałby za niezbędny do osobistej ochrony.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska