ARCHIWALNE WYDANIE

6/2002 (190)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Telereklamacja. Mamy w naszym kraju sporo instytucji, które z zażartością godną lepszej sprawy walczą o utrzymanie swojego monopolu w poszczególnych dziedzinach. Wciąż wydają się nie dostrzegać konkurencji, naturalnej przecież w warunkach wolnego rynku, a jeśli już ją łaskawie raczą dostrzec, robią wszystko, by utrącić. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież konkurencja to zdrowe i w sumie pozytywne zjawisko - gdyby nie metody używane do jej zwalczania. Niestety, w Polsce są one zazwyczaj pokrętne, oparte na wpływach politycznych, nie zaś na prawidłowych mechanizmach gospodarczych. Można by tu ułożyć dość długą listę wyzyskiwaczy swojej uprzywilejowanej pozycji, ale nie o to chodzi, by epatować naszych Czytelników ich mnogością. Obiektem naszego zainteresowania jest dzisiaj Telekomunikacja Polska S.A. Ona bowiem jest przyczyną kłopotów wielu Polaków. Krótko mówiąc, wielu klientów TP S.A. doświadczyło poważnych problemów, wynikających z postawy urzędników tej instytucji. Jeszcze nie tak dawno posiadanie telefonu było dla wielu obywateli marzeniem, wymagającym niewiarygodnych zachodów, a mimo to często nieosiągalnym. W latach 90. firma bardzo się rozwinęła, unowocześniła, potem sprywatyzowała. Na własnej skórze poczuła, co to są zyski (olbrzymie) i bardzo jej się to spodobało. Zmieniła się w istną piranię pod względem wyciągania od ludzi pieniędzy. I oto teraz obywatel właściwie nie ma już problemów związanych z uzyskaniem telefonu. Ma za to inne kłopoty, natury finansowej. Nie dość bowiem, że Telekomunikacja Polska S.A. ustanowiła jedne z najwyższych cen na świecie, to jeszcze rządzi się według zasad, które umożliwiają zawyżanie rachunków. Na forum publicznym wiele się o tym mówi i pisze, "Detektyw" również zabierał głos w tej sprawie, wskazując jak dochodzić swoich racji. Pomimo to zjawisko wciąż istnieje. Można odnieść wrażenie, iż dotknięty nim abonent jest z góry skazany na walkę z wiatrakami. Firma przewiduje, co prawda, tryb reklamacji i odwołań, tego wszak w demokratycznym państwie wymaga prawo. Biada jednak temu, kto usiłuje to prawo wyegzekwować. Podejmując interwencję, przeżywa istny horror - tak jak pani Barbara Stępień ze Zwolenia, która niedawno przysłała do redakcji list w tej właśnie sprawie. Trzeba zwrócić uwagę, że list jest datowany z kwietnia bieżącego roku.

Tomasz Kwapich