ARCHIWALNE WYDANIE

8/1993 (68)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Wyszedł z domu... Rozmowa z asp. Alicją Tomaszewską z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Biura Operacyjno-Rozpoznawczego Komendy Głównej Policji. - Z ponad tysiąca osób, które każdego roku przepadają bez wieści, blisko połowę stanowią dzieci i młodzież do siedemnastego roku życia. Czy ta pięćsetka zaginionych dzieci to dużo, czy mało? - Proszę sobie wyobrazić średniej wielkości szkołę pełną uczniów, znikającą nagle z powierzchni ziemi. To bardziej przemawia do wyobraźni niż same liczby. Podobnie jak i to, że w każdym roku z pięciuset domów ubywa dziecko i w każdym przypadku mamy do czynienia z nieporównywalną tragedią. - A co w praktyce oznacza sformułowanie - zaginął bez śladu? - Po prostu - nie wiadomo, czy dziecko żyje (nie zostały odnalezione zwłoki), ani gdzie przebywa, ani też jakie są szanse na jego odnalezienie. Trzy lata temu, trzynastoletnia uczennica szkoły muzycznej w Łodzi wyszła po zwykłe, codzienne zakupy i od tego czasu nikt jej nie widział. Prowadzone na ogromną skalę poszukiwania nie dały żadnego rezultatu i do dziś, mimo wielokrotnych komunikatów prasowych i programów telewizyjnych, nikt nie wie, co stało się z dzieckiem. Albo, głośne w całej Polsce zaginięcie dwóch licealistek z Warszawy i Legionowa - pojechały podczas ferii zimowych w góry i nagle zniknęły. Ostatni raz widziane były na dworcu w Zakopanem i od tego czasu przepadły jak przysłowiowy kamień w wodę...

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska