ARCHIWALNE WYDANIE

9/1989 (21)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Błędne koło beztroski Rozmowa z ppor. Krzysztofem Kmińskim – komendantem Komisariatu XXXIII MO DUSW Warszawa-Mokotów (Natolin) Pana rejon obejmuje jeden z największych placów budowy: osiedle mieszkaniowe Natolin i część warszawskiego metra. Co pan może powiedzieć o specyfice przestępstw, charakterystycznych dla nowych osiedli? Wielkie budowy są prowadzone przez kilku różnych inwestorów, z czym związana jest beztroska wykonawców, którą można określić mocniejszym słowem – bałagan. Często praca funkcjonariusza przybyłego na zgłoszenie kradzieży nie polega na poszukiwaniu sprawcy, lecz chodzi o… odnalezienie przedmiotu. Okazuje się, że nic nie zginęło, lecz poszukiwana rzecz jest niewidoczna, gdyż została zakryta warstwą ziemi lub błota. Po prostu, operatorowi spychacza nie chciało się podnieść łyżki… Kiedyś w podobny sposób „zaginął” potężny buldożer, z którego wystawała z ziemi jedynie końcówka tłumika. Do karygodnego zwyczaju niektórych osób należy traktowanie placów budowy jako miejsca zaopatrzenia się w deficytowe materiały budowlane. Jak ten problem wygląda w Pana dzielnicy? Niestety, jest to nagminne zjawisko. Kradzież worka cementu nie jest problemem w skali przedsiębiorstwa, lecz giną również armatury, umywalki, okna, grzejniki. Czasami jednego dnia komisja odbiera budynek, wiesza pieczęcie na drzwiach, a gdy nazajutrz zjawiają się lokatorzy, zastają jedynie sterczące ze ściany fachowo zatkane rurki. Armaturę można schować w teczce, umywalkę od biedy w dużej torbie lub worku, lecz jak wytłumaczyć „wyparowanie” kilkunastu grzejników, z których każdy waży po 100 kg? Zdarzają się lepsze kwiatki. Niedawno ze studzienki, mającej kilkanaście metrów głębokości, którą zabezpieczono betonową płytą o wadze 1100 kg, ukradziono pompę odwadniającą.

Krzysztof Pietraszkiewicz