ARCHIWALNE WYDANIE

9/1999 (157)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Brutalna prawda. Nikt nie lubi przestępców i dam głowę, że każdy uczciwy Polak zgodzi się z taką oto opinią: jeżeli już są (bo tak było od zawsze), to niech chociaż mają trudności z uprawianiem swego procederu i działają jak najdalej od naszego domu. Chcemy przecież, aby nasze dzieci bezpiecznie bawiły się na podwórku i bez strachu chodziły i wracały codziennie ze szkoły. My sami także wolimy, aby nikt nas nie napadł, nie pobił i nie obrabował. Ale czy takie oczekiwania spokojnych i uczciwych obywateli mają w naszym kraju duże szanse realizacji? Coraz mniejsze - taka brutalna prawda wyziera z urzędowych raportów a i sam rząd, ustami swojego wicepremiera i szefa resortu spraw wewnętrznych twierdzi, że będzie jeszcze gorzej. Co to wszak znaczy "gorzej" w sytuacji, kiedy połowa obywateli Rzeczypospolitej boi się po zmierzchu wychodzić z domu, a prawie osiemdziesiąt procent dorosłych obywateli uważa, że stan bezpieczeństwa publicznego nigdy wcześniej nie był tak zły jak obecnie? Oznacza to tę smutną prawdę, że będziemy się bać jeszcze bardziej i częściej. To "gorzej" oznacza także, że wykrywalność przestępstw będzie jeszcze niższa. Dzisiaj jest to zaledwie pięćdziesiąt procent, co sytuuje nas wprawdzie wyżej od takich krajów, jak Albania i Ukraina, ale coraz bardziej oddala od takich państw europejskich, jak Szwajcaria, Wielka Brytania, Norwegia, gdzie ten odsetek wynosi dobrze ponad osiemdziesiąt procent. Ale także w krajach, które mają długą i ugruntowaną tradycję działalności przestępczej, jak na przykład Francja, Niemcy czy Włochy, wykrywalność wynosi ponad sześćdziesiąt procent. Polska, niestety, wypada na tym tyle blado i nic na razie nie wskazuje na to, aby cokolwiek miało się polepszyć. Przeciwnie: jak wynika z corocznych raportów policji, od lat wykrywalność przestępstw systematycznie w Polsce maleje.

Adam Borkowski