ARCHIWALNE WYDANIE

9/2007 (253)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Pani komendant. Rozmowa „Detektywa” z mł. insp. Ireną Osiecką, komendantem Komendy Rejonowej Policji Warszawa I V dla dzielnicy Wola i Bemowo. – Zaledwie od roku kieruje Pani wolsko-bemowską komendą, a mieszkańcy już odczuli zdecydowaną poprawę bezpieczeństwa w swoim najbliższym otoczeniu. Tak przynajmniej mówią statystyki. – I mówią prawdę. Zmniejszyła się o ponad połowę liczba przestępstw tzw. rozbójniczych, w tym z użyciem niebezpiecznego narzędzia, czy też niemal o jedną trzecią kradzieży z włamaniem. Dla przykładu: jeśli w pierwszym półroczu 2006 roku skradziono na naszym terenie 386 samochodów, to w analogicznym okresie bieżącego roku złodzieje połaszczyli się już tylko na 248 aut. Można zatem powiedzieć, że aż 138 mieszkańców nadal może cieszyć się własnym pojazdem. Do tego wzrosła nam wykrywalność niemal we wszystkich kategoriach przestępstw oraz zmniejszyła się liczba tzw. zaległości. Najważniejsze jednak jest to, że ludzie coraz częściej mówią, że są spokojniejsi o siebie i swoje dzieci w szkołach. Dziękują, że nareszcie na ulicach i podwórkach w ich osiedlach są policjanci. – Jest się czym chwalić. Uplasowaliście się przecież przez miniony rok na drugim miejscu wśród wszystkich stołecznych komend rejonowych. Pani ludzie mówią, że – cytuję: „będziemy się starać, aby osiągać coraz lepsze efekty pracy”. – Skoro oni tak mówią, to tak się zapewne stanie. Ja wierzę swoim ludziom. W końcu to głównie ich sukces, podobnie, jak ich odpowiedzialność za wykonywaną pracę oraz ich silne motywacje. Wszystkie elementy muszą współgrać, zazębiać się i uzupełniać. Inaczej leci się na łeb. – A konkretnie? Jakie elementy? – Konkretnie, to przeprowadziliśmy reorganizację struktur KRP w ramach posiadanych etatów. Nie chodziło mi o wyrzucanie ludzi z pracy, ale o przemiany mentalne, inne spojrzenie nie tyle na rzeczywistość, co na swoją w niej rolę. Postawiłam na integrację. Każdy pion ma wykonywać swoje zadania, ale jednocześnie współpracować z równoległą komórką w strukturach komendy. To jest gra do jednej bramki,gdzie nie ma miejsca na spektakularne solówki i medialne gwiazdorstwo. – Czyżby to był właśnie ten poszukiwany przez wielu klucz do sukcesu oraz czołowej pozycji w rankingu? – Zostawmy już w spokoju ten sukces, bo rzecz nie w walce o splendory, zaszczyty i puchary ustawiane w gabinecie. Toż to nie wyścigi konne na Służewcu! Owszem, Komenda Stołeczna promuje jednostki dobrze pracujące. Jednak problemy mieszkańców i tak dokuczliwe dla nich rozboje, kradzieże, gwałty, włamania, które nasilały się przed rokiem, trzeba było rozwiązywać, nie oglądając się na pieniądze. Należy rządzić się takimi funduszami, jakie są dostępne, i myśleć... po gospodarsku. Żadne to zresztą odkrycie, co może potwierdzić każda kobieta prowadząca dom i uważnie oglądająca kolejną wydawaną złotówkę. Rzecz więc nie w pieniądzach, chociaż – nie będę obłudna – nie zamierzam się na nie obrażać. Rozmawiała:

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska