ARCHIWALNE WYDANIE

9/2013 (325)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Seks pod chmurką. Dogging to zjawisko, które niestety jest coraz częściej widoczne w Polsce. Brzmi tajemniczo, a chodzi o uprawianie seksu w miejscach publicznych. Moda na dogging przybyła do nas z Wielkiej Brytanii, gdzie „numerek pod chmurką” był już popularny w latach 70. XX wieku. Przesłanki takich preferencji są różne. Zwolennicy tego typu aktywności seksualnej podkreślają, że ekscytujące jest to, że ktoś może ich zobaczyć. Dla jednych jest to urozmaicenie i odskocznia od codziennej, sypialnianej rutyny. Dla drugich przygoda, zabawa, adrenalina. Oczywiście, seksualne upodobania to sprawa indywidualna, ale problem pojawia się wtedy, gdy miłosne uniesienia muszą oglądać przypadkowe osoby, które mogą nie mieć ochoty na takie widoki. Czasem zdarza się, że zbulwersowani wzywają policjantów, którzy mogą wypisać mandat – nawet w wysokości 1500 zł (reguluje to art. 140 kodeksu wykroczeń; za ten czyn można nawet trafić za kratki). W rzeczywistości jednak, przymusowi widzowie takiego spektaklu zdezorientowani, zniesmaczeni i zszokowani odwracają głowę. Mimo że, tego rodzaju aktywność seksualna jest społecznie i moralnie naganna, to jednak w internecie bez problemu można znaleźć fora i kluby zrzeszające ludzi „zainteresowanych” doggingiem, którzy wymieniają się doświadczeniami lub umawiają w określonym miejscu aby oddać się rozkoszy. Miejsce musi być oczywiście publiczne np. park czy parking. Na takich spotkaniach pojawiają się często obce sobie osoby, ale też i pary, chociaż ci drudzy często nie szukają towarzystwa ani specjalnej okazji aby pofiglować w miejscu publicznym. Zagrożeniem dla intymnych spotkań z nieznajomymi mogą być choroby przenoszone droga płciową, ciąża czy obcowanie z kimś, kto np. w tajemnicy nagrywa wydarzenie, a potem zamieszcza je w internecie. Zainteresowani taką aktywnością seksualną chyba o tym zapominają…

Monika Frączak