ARCHIWALNE WYDANIE

3/2017 (7)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Mimo że PRL nazywany był szarą epoką, na mapach wielu miast nie brakowało tętniących życiem lokali gastronomicznych. Niedostatek rożnych produktów wymusił na właścicielach restauracji liczne kompromisy. W wyszukanych lokalach można było zamówić szampana i kawior, w popularnych – meduzę z lornetą, czyli galaretę pod dwie setki czystej. W knajpach przesiadywali poeci, aktorzy, robotnicy i lekkoduchy. Zabawa rozkręcała się z każdą kolejną godziną i osuszoną flaszką. Łatwo było zatracić się w takiej atmosferze. Pisał o tym m.in. Marek Hłasko w „Pięknych dwudziestoletnich” wyznając, że bijatyki w warszawskiej „Kameralnej” niejednokrotnie kończyły się w komisariacie przy Bednarskiej. „Kameralna” gromadziła biesiadną elitę, ale inne lokale – nie tylko w stolicy – cieszyły się złą sławą, bo wiadomo było, że przyciągają „element” zajmujący się załatwianiem ciemnych interesów. Dzisiaj restauracje, puby, dyskoteki stylizowane bywają na PRL-owską modłę. Cieszą, śmieszą, przyciągają tłumy. To, co kiedyś było szarą rzeczywistością, dzisiaj dodaje kolorytu na gastronomicznej mapie miast. Zapraszam do lektury „Detektywa Extra”, gdzie również nie brakuje spotkań „podejrzanego elementu” w ciemnych interesach.

Monika Frączak