ARCHIWALNE WYDANIE

2/2003 (23)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Blondynki w natarciu. Coraz częściej dowiadujemy się z mediów o zbrodniach popełnianych przez kobiety. Wielu z nas pamięta Małgorzatę R. Ta młoda, bo zaledwie dwudziestoparoletnia dziewczyna zorganizowała, a następnie uczestniczyła w okrutnym zabójstwie dealera telefonów komórkowych, ponieważ - jak zeznała w śledztwie - jej i kompanom brakowało pieniędzy na rozrywki. Niedawno opisywaliśmy zbrodnię dokonaną przez Mariolę M. , której ofiarą padł dwunastoletni chłopiec. W Szczecinie Małgorzata S. zamordowała dwoje swoich niepełnosprawnych dzieci, zaś sama usiłowała odebrać sobie życie. Z tego, co do tej pory ujawniła policja wynika, że motywem zbrodni była swoiście pojmowana matczyna miłość. Małgorzata S. obawiała się, że po jej śmierci córka i syn, niezdolni do samodzielnego życia, będą skazani na poniewierkę. "Chciałam oszczędzić im cierpień, głodu i poniżenia" - powiedziała policjantom, po czym dwa dni później ponownie próbowała popełnić samobójstwo. Dwudziestodwuletnia prostytutka, Waleria M., odpowiadając na pytanie prokuratora, czy nie miała wyrzutów sumienia, kiedy jej wspólnik mordował osiemnastolatka odpowiedziała, że "przecież potrzebowali pieniędzy". Ona pomogła wprawdzie tylko zwabić chłopca w ustronne miejsce, ale od samego początku wiedziała, że zostanie zamordowany. Według policyjnych statystyk odsetek kobiet popadających w konflikt z prawem nieustannie rośnie od 1992 roku. Co charakterystyczne, udział pań w przestępstwach drobniejszego kalibru, jak kradzieże, bójki i oszustwa utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Jednak coraz więcej notuje się kobiet, które zabijają, podżegają do zabójstwa bądź pomagają w ich dokonaniu. W porównaniu z rokiem 1988 wzrost jest prawie dwukrotny.

Jeremi Kostecki