ARCHIWALNE WYDANIE

2/2007 (39)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Emocje zostaw za drzwiami... Adam jest krupierem w kasynie, ma 36 lat, ukończone dwa fakultety, oraz dziewięć lat praktyki przy zielonym stoliku. Twierdzi, że niewiele wie o tajemnicach kasyna. O oszustach nie wypowiada się nigdy. Tym razem zdecydował się zrobić wyjątek dla redakcji „Detektywa”. – Jest Pan specjalistą od ruletki, blackjacka, Las Vegas Stud Poker i Texas Holdem Poker. Czy coś pominąłem? – Specjalistą to może zbyt dużo powiedziane. Ja cały czas się uczę i poznaję tajniki gier hazardowych. Mam na myśli wiedzę, której nie ma w żadnych podręcznikach, a którą zdobywa się dopiero podczas wielu miesięcy pracy w kasynie. – Jak mam to rozumieć? – Proszę pamiętać, że gra zawsze toczy się przeciwko krupierowi. Nie ma znaczenia, czy jest to ruletka, czy gra w karty. Pokusa szybkiego, łatwego zdobycia pieniędzy jest stara jak świat. Szczególnie widać to w grach hazardowych. Życie wyprzedza nas zawsze, zwłaszcza, gdy chodzi o oszustwa. Kiedy pojawiają się nowe metody, stare przestają być atrakcyjne, chociaż czasami są bardzo skuteczne. – Na czym one polegają? Czy możemy naszym Czytelnikom zdradzić chociaż niektóre szczegóły? – Skupmy się na przykład na kartach. Gracz siadając do stolika jest… już przegrany. Liczba kombinacji z 6 talii po 52 karty każda jest ogromna, a zatem i szansa na wygraną niewielka. Myślący gracz, gdy widzi, że odkryta karta nie rokuje mu wygranej, stara się zmniejszyć obstawioną stawkę, a tym samym zniwelować potencjalne straty. – Ale przecież w trakcie gry stawki tej nie można zmieniać! – Oficjalnie nie można. Są jednak inne metody. Jak wiadomo, żetony układane są ku górze według malejącego nominału, dzięki czemu ten z największą wartością znajdują się na samym spodzie. Umiejętne uderzenie kartą w żeton sprawia, że zostaje on wybity z puli zakładów. Gracz udaje, że obstawił mniej. – Chyba nie jest to jedyny sposób operowania kartą, aby dopomóc losowi…– Dosyć powszechnie stosowaną metodą jest zwykła kradzież karty. Nieuczciwy gracz kradnie dowolną kartę i ukrywa ją gdzieś na boku. Kiedy gra układa się po jego myśli i wygrywa, wyrzuca ją niepostrzeżenie, po czym odchodzi od stołu z wygraną. W takiej sytuacji jedyną szansą udowodnienia oszustwa jest szczegółowa analiza zapisu z kamer wideo. Gorzej jest, gdy mu się nie wiedzie. Wtedy ostentacyjnie domaga się policzenia kart, do czego ma prawo. Oczywiście okazuje się, że brakuje jednej karty. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w takiej sytuacji trzeba powrócić do stawki wyjściowej. Dzięki temu oszust wprawdzie nic nie wygrywa, ale również nic nie traci. Gdy jest mądry i ostrożny, zabiera pieniądze, i odchodzi, unikając dalszych kłopotów. Pojawiają się one natychmiast przy pierwszej nieudanej próbie oszustwa. Rozmawiał:

Stanisław Frąckiewicz