ARCHIWALNE WYDANIE

4/2012 (61)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Głupota jak wszechświat nieskończona… Sześćdziesięcioletnia kobieta z Quebecu została trzykrotnie potrącona przez samochody pędzące dwupasmową szosą, gdy próbowała uratować swoje świąteczne choinki, które właśnie wiozła do domu przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Słabo przywiązane drzewka wysunęły się spod liny, którą były przywiązane do dachu samochodu i spadły na szosę. Była już noc, a przy drodze nie było latarni. Mimo to odważna kobieta zaryzykowała życie, by uratować choinki przed zniszczeniem pod kołami samochodów. Zginęła, a jej ofiara była daremna… Francuz, Jacques LeFevier, z sobie tylko znanych powodów, postanowił popełnić samobójstwo. Desperat chcąc mieć pewność, że próba samobójcza powiedzie się stanął nad urwiskiem, przywiązał kamień do szyi, wypił truciznę i podpalił swoje ubranie. Dla większej pewności próbował zastrzelić się podczas skoku, ale kula chybiła przecinając linę z kamieniem. Woda morska, do której wpadł niedoszły samobójca, ugasiła ogień, a zalewając usta, spowodowała wymioty, które usunęły truciznę z żołądka. Jacques został wyciągnięty z wody przez rybaków i odwieziony do szpitala, gdzie zmarł z zupełnie nieplanowego powodu: wychłodzenia organizmu. Celu swego jednak dopiął i zakończył ziemskie życie… Iracki terrorysta Khay Rahnajet, nie nakleił odpowiedniej ilości znaczków na liście, w której była bomba i – zgodnie z praktykowaną na całym świecie zasadą – powróciła ona do niego oznaczona „zwrócić nadawcy”. Czy to przez roztargnienie, nerwy, a może własną głupotę otworzył list i tym momencie doszło do eksplozji, w wyniku której zginął na miejscu. Niemal identyczna historia przydarzyła się kolumbijskiemu terroryście – Fernando Varro, który wysłał paczkę z bombą do ambasady USA. Na przesyłce zapomniał jednak nakleić znaczka, więc poczta zwróciła ją nadawcy. Varro otworzył pakunek i wyleciał w powietrze.

Krzysztof Kilijanek