ARCHIWALNE WYDANIE

4/2017 (81)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Wyrosnąć z zazdrości. Kiedy byłam małą dziewczynką, zazdrościłam koleżance lalki. Jej tata pracował za granicą i przysłał jej najprawdziwszą na świecie Barbie z długimi blond włosami! Do tego kilka ubranek na zmianę, w tym oszałamiającą suknię ślubną. Och, jak bardzo chciałam mieć taką samą lalkę… Niestety moje marzenie nie spełniło się, ale właścicielka Barbie była moją przyjaciółką, więc razem bawiłyśmy się lalką. Dzielenie się zabawkami wychodziło nam chyba nieźle, bo do dzisiaj się przyjaźnimy. Później, jako nastolatka, zazdrościłam koleżankom markowych ubrań… Ponieważ nie mogłam sprawić sobie takich samych, zaczęłam szyć. Dzięki temu nosiłam się oryginalnie i zrozumiałam, że sami tworzymy rzeczywistość. I że wtłaczamy się w ramy złego samopoczucia, spowodowanego brakiem czegoś, co posiadają inni. Szybko wyrosłam z zazdrości, co wcale nie jest takie oczywiste… Bywamy zazdrośni o partnerów, o to, że komuś powodzi się lepiej finansowo. Zazdrościmy urody, pozycji zawodowej, a nawet społecznej. Jedni z niej wyrastają, innych trawi do ostatnich chwil życia. Niektórych to uczucie motywuje do twórczego działania, a innych doprowadza do zbrodni. Bez wątpienia jest to bardzo silne uczucie. Jacek Kaczmarski w piosence „Siedem grzechów głównych” śpiewał: A zazdrość nie wie, co sen i po cichu zabija. Drodzy Czytelnicy, nie pozwólcie, aby toczyła Was zazdrość. Przeczytajcie ten numer Wydania Specjalnego i przekonajcie się, do czego może ona doprowadzić.

Monika Frączak