Historia bez happy endu: biedna malarka z socjalistycznej Polski i milioner mieszkający w Wenezueli. Połączyła ich umowa, a może miłość?
16 kwietnia 2018
Pan Andrzej miał już problem z utrzymaniem w dłoni długopisu. Na kolejnych dyspozycjach przelewu jego podpis był coraz mniej czytelny. Żona widząc, że bank honoruje podpis daleko odbiegający od oryginału zaczęła go podrabiać. W ten sposób pieniądze z konta znikały nawet po śmierci małżonka. Pani Katarzyna obawiając się, że zostanie odcięta od możliwości robienia dalszych przelewów nawet nie poinformowała dzieci o śmierci ojca.
Pochowała męża na poznańskim cmentarzu i rozpoczęła w sądzie proces przejęcia jego całego majątku tytułem spadku. Sprytnie przemilczała sprawę intercyzy i testamentu, sporządzonego w dalekiej Wenezueli.
Po kilku tygodniach o śmierci ojca dowiedziały się dzieci. Wtedy również wyszły na jaw wszystkie nielegalne przelewy z konta zmarłego. Żonie udało się również sprzedać jedno z mieszkań na Wyspach Kanaryjskich. Sprawa trafiła do polskiego sądu, ale dopiero teraz zaczęły się prawdziwe kłopoty prawowitych spadkobierców.
Sąd polski nie chciał uznać intercyzy i testamentu sporządzonego w Wenezueli. Sędzia dopatrzył się wielu sprzeczności z naszym prawem. Proces w tej sprawie trwał ponad 10 lat i mimo że powołano wielu ekspertów, przez długi czas nie było wyroku. W tym samym czasie oszustwami żony zmarłego zajęła się prokuratura, oskarżając ją o przywłaszczenie pieniędzy z kont męża. Jednak postępowanie to zawieszono aż do czasu zakończenia procesu cywilnego.
– Jak na prostą sprawę spadkową 10 lat to chyba za dużo na jej rozwiązanie – denerwowała się Beata, która przylatywała do Polski na każdą rozprawę.
Wreszcie, w 2014 roku, sąd uznał, że jedynymi spadkobiercami są dzieci. Wtedy dopiero mógł ruszyć proces karny. Niestety, na kolejne rozprawy nie stawiała się oskarżona, tłumacząc swoją nieobecność chorobą i podeszłym wiekiem. W momencie wznowienia procesu kobieta miała 90 lat i poruszała się na wózku inwalidzkim. Sędzia wysłała do niej policjantów z karetką przystosowaną do przewozu osób niepełnosprawnych. Lekarz jednak nie pozwolił na transport.
Sprawa utknęła w martwym punkcie. Mimo że policja zablokowała konta staruszki, to większość pieniędzy przepadła. Zdążyła je wypłacić i gdzieś ukryć. Opłaty za pobyt w szpitalu męża oraz jego pogrzeb, to tylko ułamek z przywłaszczonej sumy. Jeśli proces nie ruszy, skradzionych milionów nigdy nie uda się odzyskać.
Emigrant z Polski znalazł miłość swojego życia w dalekiej Wenezueli, lecz po śmierci nie spoczął obok żony we wspólnym grobie. Został pochowany w Polsce, o której marzył przez wiele lat. Przed jego dziećmi trudna decyzja, czy przenosić jego prochy, czy też zostawić w ukochanej ojczyźnie.
Małgorzata Lipczyńska
Ponieważ historia dotyczy bardzo intymnych wydarzeń z życia rodziny polskiego emigranta oraz mieszkanki Poznania, dlatego zmieniliśmy ich imiona i nazwiska.