Broń z filmów sztuk walki oraz radziecki scyzoryk w rękach nastolatków stały się przyczyną tragedii. Nie doszłoby jednak do niej, gdyby nie alkohol
9 maja 2019
Sprawa ta nie była dotychczas szerzej opisywana nie dlatego, że na wiejskiej zabawie zginął „tylko” zadziorny 18-latek, ale dlatego że był to syn ówczesnego dyrektora dużych zakładów z Iławy, nieco później prominenta PZPR w województwie olsztyńskim, a także posła na Sejm PRL.
Jednak i sam finał tego zdarzenia był zaskakujący, ponieważ sprawca zabójstwa został uniewinniony. Przeczy to powszechnej opinii, jakoby „w słusznie minionej epoce” ważni działacze partyjni mogli wszystko, łącznie z wymuszeniem na sądach korzystnych dla nich wyroków. Przynajmniej tym razem tak się nie stało…
Gorączka sobotniej nocy
W tym zdarzeniu z końca 1978 roku spotkały się dwie mentalności, reprezentowane przez dwóch nastolatków. Z jednej strony Leszek, uczeń IV klasy Technikum Budowlanego, chłopiec z miasta, z dobrego domu, harcerz, organizator obozów żeglarskich i uczestnik rajdów turystycznych. Rodzice nie mieli z nim kłopotów wychowawczych, podobnie jak z dwoma starszymi synami, w tym czasie już studiującymi w Gdańsku. Z drugiej strony był młodszy o rok Roman, chłopak z wielodzietnej, wiejskiej rodziny, który zakończył edukację na ośmiu klasach i dopiero rozpoczął pracę jako pomocnik murarza w rolniczej spółdzielni. Na ogół spokojny, lecz w wolnych chwilach lubił sobie wypić, a wtedy stawał się napastliwy, pyskował matce i nie słuchał ojca.
Traf chciał, że oba te charaktery zderzyły się ze sobą.
Była sobota, 18 listopada 1978 roku. We wsi Samborowo koło Ostródy miejscowa młodzież organizowała wiejską zabawę, jedną z ostatnich przed poprzedzającym Boże Narodzenie adwentem. Na scenie przygrywał zespół muzyczny, w drzwiach Klubu Rolnika stali „bramkarze”, czyli silna ekipa sprawdzająca bilety wstępu, ale również reagująca na próby zakłócenia porządku. Tego dnia Roman dotarł tam dosyć późno, bo około godziny 21, gdy zabawa rozkręciła się już na dobre i nie było wolnych dziewcząt, z którymi 17-latek mógłby zatańczyć. Ale on przecież nie chodził na tańce, a jedynie po to, żeby się wyszumieć.
Był już po kilku piwach, które wypił wcześniej w Ostródzie, gdzie przebywał z dwoma kolegami.
Wrócili około godziny 6 wieczorem do rodzinnej wsi Turznica, skąd po przebraniu się w lepsze ciuchy poszli do pobliskiego Samborowa. Po wykupieniu biletów zostali wpuszczeni na salę zabawową i od razu skierowali się do bufetu. Tam Romek wypił dwa piwa. Na razie nic nie zapowiadało większych emocji.
Tragiczne zdarzenia miały niebawem nastąpić. Co wydarzyło się na wiejskiej zabawie, czytaj w najnowszym „Detektywie Extra” 2/2019.
Najnowsze wydanie kwartalnika „Detektyw Extra–Kryminalny świat PRL-u” nr 2/2019 w sprzedaży od 23 kwietnia 2019 roku, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.