Rośnie czarny rynek handlu bronią. Dostęp do niej – teoretycznie – jest coraz łatwiejszy, ale policja skutecznie walczy z handlarzami!
17 września 2018
Każdego roku Centralne Biuro Śledcze Policji rozbija wiele grup przestępczych, m.in. handlujących nielegalną bronią. W 1991 roku policja odzyskała 35 pistoletów maszynowych i ponad 1300 sztuk innej. Później przechwytywała coraz więcej. W 1995, gdy odzyskano ponad 3500 sztuk broni, w 2000 roku – 114 pistoletów maszynowych, a w 2016 roku CBŚP przechwyciło 552 sztuki broni i ponad 44 tys. sztuk amunicji (rok wcześniej o 210 sztuk broni mniej i dwa razy mniej amunicji).
Dużą część broni zabezpieczono nie u członków gangu czy przestępców, ale u tzw. zwykłych ludzi, kolekcjonerów lub miłośników broni. Wiele osób podczas akcji policji z zaskoczeniem dowiadywało się, że posiada nielegalną broń. Dużym problemem jest zalew przerabianej broni z Czech i Słowacji, nazywanej tam „bronią nieoperacyjną” lub „dezaktywowaną”. To pistolety czy karabiny wyprodukowane w zakładach zbrojeniowych, ale teoretycznie pozbawione cech bojowych. Na Słowacji może ją kupić każdy, kto ukończył 18 lat.
Najbardziej znanym w Polsce przypadkiem kradzieży broni jest napad na warszawską jednostkę wojskową na Bemowie. Kradzieże to nie wszystko (a wręcz sporadyczne przypadki). Częściej można spotkać się z próbami nielegalnego transportu broni do Polski. Problem jest mniejszy niż ćwierć wieku temu, kiedy w latach 90. grupy albańskie czy jugosłowiańskie również przerzucały broń dla świata przestępczego.
Ostatnie włamanie do magazynu z bronią miało miejsce w kwietniu 2018 roku w miejscowości Debrzno-Wieś koło Złotowa (woj. wielkopolskie). Z magazynu firmy handlującej bronią, która zaopatruje wojsko, zginęły pistolety maszynowe typu Rak (czyli PM-63 – broń polskiej konstrukcji produkowana do połowy lat 70. XX wieku) razem z amunicją oraz granaty wojskowe. Amunicję i uzbrojenie przechowywano w lotniczym hangarze na terenie dawnego lotniska. Powojskowe zabudowania niedawno przejęła firma, która przeniosła się ze Śląska do Wielkopolski. Ma ona wszystkie certyfikaty potrzebne do przechowywania i handlu bronią. Policja nie podaje szczegółów w tej sprawie.
Kradzieże broni to nie jest tylko polski problem. Niemiecki rejestr broni, pod koniec stycznia 2018 roku, wykazywał 24 531 sztuk broni, która została zgłoszona jako zaginiona lub skradziona. Najnowsze statystyki wskazują na wzrost rzędu 18 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. W większości przypadków chodzi o zgubienie broni. Jedna piąta przypadków to kradzież.
Agnieszka Kozak