Chciałbyś zostać detektywem? Najpierw odpowiedz na pytanie: dlaczego aspirant Modelski nie dał wiary opowieści Mariusza Janika?
18 kwietnia 2020
Aspirant Modelski patrzył na wolno posuwające się wskazówki zegara. „Jeszcze pół godziny i skończę 12-godzinny dyżur”– pomyślał. Lubił tę służbę, bo żaden dyżur nie był podobny do następnego.
Każdy interesant to oddzielna historia, każdy telefon mógł zwiastować coś nowego. Inna rzecz, że służba z reguły upływała na podobnych zdarzeniach: kolizja samochodowa, awantura domowa, źle zaparkowany pojazd utrudniający przejście wąskim chodnikiem.
Po skończonej zmianie następuje przejęcie służby. Na komendzie w C. dzieje się to o godzinie 6 lub 18. Zmiennik informuje swojego następcę o wszystkim, co działo się podczas ostatnich godzin oraz przekazuje całą dokumentację. Modelski akurat porządkował zapiski z dyżuru, kiedy pojawił się znany mu z widzenia miejscowy listonosz, Mariusz Janik. Pracownik poczty nie wyglądał najlepiej: brudna kurtka, potargane włosy. Był zdenerwowany, już na pierwszy rzut oka widać było, że nie zjawił się tutaj, by dostarczyć kierowane do policji listy i przesyłki.
– Panie komisarzu, napadli na mnie, zabrali mi torbę z pieniędzmi. Głowa mnie boli, nie wiem, co powiem swoim przełożonym… – listonosz chaotycznie próbował zgłosić popełnione przestępstwo.
– Panie Mariuszu, do komisarza to jeszcze brakuje mi kilka lat służby, ale kto wie – policjant próbował rozładować atmosferę. – Proszę mi dokładnie opowiedzieć, co się stało?
– Przed kilkoma godzinami napadnięto na mnie na ulicy Storczyków. Dostarczyłem tam kilka listów, potem miałem dostarczyć emerytury do kilkunastu mieszkań na starówce. Starsi ludzie, mimo reklam, nie zakładają kont w bankach, tylko wolą, żeby zanieść im pieniądze do mieszkania. Szedłem akurat przez park, z naprzeciwka nadchodził mężczyzna. Raczej młody, w okularach przeciwsłonecznych. Nic więcej nie potrafię o nim powiedzieć, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Kiedy się mijaliśmy, podskoczył do mnie i przewrócił na ziemię. W ręku trzymał chusteczkę z chloroformem, którą przycisnął mi do nosa i ust. Błyskawicznie straciłem przytomność, tak jak widziałem to na kilku filmach kryminalnych. Ocknąłem się dopiero po kilku godzinach i od razu przyszedłem zgłosić napad.
– Widzę, że ogląda pan zbyt dużo telewizji. Życie to nie film i nie wszystko, co widzimy na szklanym ekranie, jest zgodne z rzeczywistością. Z tego, co pan opowiada, to nie było żadnego napadu!
Dlaczego aspirant Modelski nie dał wiary opowieści Mariusza Janika?
Rozwiązanie zagadki kryminalnej na kolejnej stronie.