Dodatkowe 3 lata więzienia dla bossa gangu ożarowskiego. „Sajur” został skazany na 14 lat, ale czeka go jeszcze proces za m.in. usiłowanie zabójstwa
25 marca 2020

Do 14 lat więzienia, podwyższył Sąd Apelacyjny wyrok dla bossa gangu ożarowskiego Piotr S. ps. „Sajur”.
Sąd uznał, że kara 11 lat odsiadki orzeczona przez sąd niższej instancji jest zbyt łagodna i podniósł ja o trzy lata. Boss czeka teraz na rozpoczęcie nowego procesu, w którym odpowie m.in. za usiłowanie zabójstwa oraz zlecenie zastrzelenia jednego z konkurentów. Zlecenie, które zostało skwapliwie wykonane.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie oznacza, że prawomocnie zakończył się pierwszy proces, w którym Piotr S. ps. „Sajur” odpowiadał za szefowanie grupie ożarowskiej. Osądzenie bossa jego kamratów zajęło w sumie 11 lat. Z czego aż siedem trwało postępowanie przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
– Oskarżeni stosowali wszystkie sztuczki dozwolone przez prawo, aby proces trwał jak najdłużej. Do tego dochodziły nagłe choroby podsądnych czy regularne wnioski o wyłączenie prokuratora lub sędziego – opowiada jeden z warszawskich śledczych.
***
Gang rozpracował m.in. prok. Włodzimierz Burkacki z warszawskich „pezetów”, który przekonał jednego z członków bandy do współpracy. Za sprawą tego świadka koronnego w 2008 r. uderzono w grupę Piotra S. Udało się wówczas zatrzymać wszystkie ważne persony „Ożarowa”, w tym „Sajura” i jego wiernych zastępców: Pawła N. ps. Nowas, Sławomira S. ps. Sobol i Piotra S. ps. Skiba.
Rok później 23 członków gangu, w tym wyżej wymieniona czwórka, zostało oskarżonych o popełnienie 207 czynów.
W tym o kierowanie lub udział w gangu, handel narkotykami, rozboje czy m.in. uprowadzenia.
W czasie procesu część oskarżonych doszła do wniosku, że poddadzą się dobrowolnie karze, bo dzięki temu m.in. szybciej odzyskają wolność. Pertraktacje w tej sprawie z prokuraturą zostały jednak przerwane.
Dlaczego? – „Ożarowskim” zakomunikowano, że nikt nie może się „zdepekować”. Wybranie takiego wariantu będzie zaś uznane za zdradę. I 10 członków grupy jednomyślnie zmieniło zdanie – mówi śledczy z „pezetów”.
W grudniu 2016 r. Sąd Okręgowy skazał Piotra S. na 11 lat więzienia. Jego najbliżsi współpracownicy i zastępcy usłyszeli następujące wyroki: Paweł N. ps. Nowas – 9 lat więzienia, a Sławomir S. ps. „Sobol” i Piotr S. ps. „Skiba” po 8 lat więzienia.
– Bardzo mi się podobało uzasadnienie sędzi Aliny Sobczak-Barańskiej, która w interesujący sposób uzasadniała, dlaczego uznała oskarżonych za winnych. Jestem zadowolony z tego rozstrzygnięcia – mówił wtedy tvp.info prok. Włodzimierz Burkacki, naczelnik Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.
Prokurator Burkacki nie dożył prawomocnego rozstrzygnięcia w sprawie gangu ożarowskiego. Zmarł na raka 11 listopada 2017 r.
***
Piotr S. ma opinię jednego z najmocniejszych ludzi „na mieście”, czyli podziemiu kryminalnym stolicy. W lutym 1998 r. przeszedł do historii polskiej policji jako pierwszy polski przestępca zatrzymany w operacji kontrolowanego zakupu narkotyków.
Funkcjonariusze udający Polaków z niemieckimi paszportami kupili od gangstera i jego kompanów 3 kg amfetaminy.
Za kilogram białego proszku mieli zapłacić prawie 5 tys. dolarów.
Narkotyki przyniosła „przykrywkowcom” kurierka. Została zatrzymana. Przy wejściu do hotelu zatrzymano Piotra S. i jego kompanów. Boss trafił na siedem lat do więzienia. Gdy wyszedł na wolność, stanął na czele grupy ożarowskiej.
Piotr S., po początkowym pechu z surowym wyrokiem, miał szczęście do swoich procesów. Przed kilku laty odpowiadał za udział w gangu mokotowskim, podżeganie do zabójstwa mokotowskiego przestępcy, handel narkotykami, pomoc w ukrywaniu bossa gangu mokotowskiego, a także za… posiadanie nielegalnego oprogramowania.
Najpoważniejsze zarzuty przed sądem upadły. Uznano go za winnego niepowiadomienia o planowaniu zabójstwa, pomocy w ukrywaniu ściganego przestępcy oraz posiadania nielegalnego oprogramowania. I skazano na trzy lata więzienia.
***
Na początku marca tego roku portal tvp.info ujawnił, że stołeczne „pezety” oskarżyły Piotra S. m.in.: o usiłowanie zabójstwa w 1994 r., zlecenie morderstwa w 2004 r. oraz podżeganie do zabójstwa w 2005 r.
Pierwszą ofiarą gangstera miał być jego wspólnik przy kradzieżach samochodów i napadach – 16-letni wówczas Krzysztof M. ps. „Fama”. 26 sierpnia 1994 r. „Sajur”, „Fama” wraz z jeszcze jednym mężczyzną przyjechali pod wał przeciwpowodziowy w okolicach Wilanowa. Według śledczych, w pewnym momencie „Sajur” wydobył nóż i z całej siły wbił go w klatkę piersiową „Famy”.
Cios był tak silny, że ostrze się złamało.
Widząc, że kompan nie zginął od razu, Piotr S. miał próbować dobić rannego i kawałkiem ostrza przejechał po szyi. Po całej długości. Dookoła głowy. Gangster zostawił na wpół martwą ofiarę i uciekł z miejsca zbrodni. Jednak „Fama” cudem przeżył.
Śledczy ustalili, że boss „Ożarowa” chciał zakończyć „sprawę” i w 2005 r. nakłaniał jednego z gangsterów do zabicia śmiertelnego wroga. Do zamachu jednak nie doszło.
Prokuratura oskarżyła „Sajura”, także o zlecenie zabójstwa Mariusza C. ps. „Student”, który robił zawrotną karierę w gangsterskim biznesie. „Student” został zwabiony na działkę w okolicach Warszawy, gdzie czekał na niego niejaki „Baton”. Pod pretekstem wyjazdu „na robotę”, „Baton” pojechał z Mariuszem C. w okolice Pułtuska. Tam w lesie znaleziono później spalonego nissana ze zwłokami „Studenta”. Siedział za kierownicą. Wiadomo, że zabójca strzelił mu w tył głowy.
Piotr S. nigdy nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu przestępstw. Twierdzi nawet, że nigdy nie miał żadnego pseudonimu.
***
„Ożarów” pojawił się na mapie polskiego półświatka już w latach 80. za sprawą jego charyzmatycznego lidera Andrzeja Kolikowskiego ps. „Pershing”. Grupa z podwarszawskiego Ożarowa zaczynała od włamań do sklepów i rozbojów, by w latach 90. zająć się napadami na hurtownie i transporty z przemycanym spirytusem.
Gang szybko rósł w siłę i w pierwszej połowie lat 90. połączył się z gangiem pruszkowskim.
W ramach jednej grupy, „ożarowscy” cieszyli się dużą autonomią, ale musieli oddawać część zysków do wspólnej kasy „Pruszkowa”. Jednak już pod koniec dekady doszło do rozdziału grupy ożarowskiej od silniejszego sojusznika.
W nowe stulecie gang wszedł mocno przetrzebiony i podzielony na kilka odłamów. Ograniczył się do utrzymania wpływów w części Warszawy. Przed kilku laty gang ożarowski przeniósł część swoich interesów do woj. lubelskiego, głównie do stolicy regionu. Bandyci stworzyli sieć handlarzy i przemytników narkotyków, uruchomili nawet kilka własnych laboratoriów amfetaminowych.
Gang ożarowski współpracował także z półświatkiem na Dolnym Śląsku i Pomorzu. W Warszawie robił interesy z grupą mokotowską, która obecnie powoli odzyskuje swoje wpływy.
Od kilku lat, mimo uwięzienia większości osób z kierownictwa grupy, „Ożarów” jest uważany za wiodący gang w stołecznym podziemiu kryminalnym. Specjalizuje się w dystrybucji amfetaminy produkowanej w laboratoriach gangu lub przez „niezależnych chemików”.
Źródło: www.tvp.info.pl