Gangsterskie życie bywa przyjemne – piękne kobiety, dobry alkohol, pieniądze, drogie auta. Niestety sielanka zazwyczaj nie trwa długo…
24 stycznia 2018
Zbigniew Sz. przyjechał do Katowic w 1986 roku. Pochodził co prawda z Pruszkowa, ale jego żona urodziła się właśnie w Katowicach. Kupili mieszkanie, a Zbigniew prowadził firmę budowlaną. Nieoficjalnie mówiło się, że pieniądze na nią pochodziły od „Pruszkowa”.
W czasie transformacji ustrojowej Zbigniew Sz., wówczas już „Simon”, postawił na handel spirytusem. Został także właścicielem doskonale położonej (w parku blisko głównej ulicy) restauracji Zielone Oczko (wcześniej zgłosił się do katowickiego magistratu o zgodę na otwarcie sieci salonów gier Zielono Oczko. Kiedy interes nie wypalił skupił się na restauracji). Obskurny do tej pory lokal, w 1992 roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zamienił się w luksusową restaurację. Knajpa stała się ulubionym miejscem spotkań śląskiego półświatka. „Simon” rósł w siłę i zajął się ściąganiem haraczy i handlem narkotykami. Interesy rozwinął na szeroką skalę w 1996 roku. Stworzył własną armię żołnierzy. Chłopcy jeździli po regionie i sugerowali właścicielom pubów, klubów i restauracji, że wskazana jest ochrona, a oni znają kogoś, kto jest im w stanie to zagwarantować. Na opornych mieli sposoby…
„Simon” wpadł w 1996 roku. Było to spektakularne wydarzenie. Zatrzymano go w jego własnej restauracji Zielone Oczko, wypełnionej po brzegi klientami. Skuty gangster został wyprowadzony z lokalu przez antyterrorystów. Razem z nim wpadli jego współpracownicy: „Diesel” i „Jerry”. „Simona” oskarżono o kierowanie grupą przestępczą, wymuszania haraczów i usiłowanie zabójstwa (pewien mężczyzna powiedział, że „Simon” razem z synem próbowali go zabić). Gangsterowi groziło dożywocie, ale sprawa długo się ciągnęła. On nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, a mimo to wszyscy byli przekonani, że na długie lata trafi za kratki. Tymczasem stało się inaczej… Prowadzący sprawę sędzia wyznaczył termin kolejnej rozprawy, ale w porę nie zwrócił się do Sądu Najwyższego z wnioskiem o przedłużenie aresztu oskarżonemu i tak 30 października 1998 roku „Simon” w blasku fleszy, legalnie wyszedł na wolność.
Wrócił do interesów i Zielonego Oczka. Długo jednak nie porządził – w nocy z 4 na 5 marca 1999 roku ktoś zadzwonił na jego telefon komórkowy. „Simon” wyszedł z restauracji i wsiadł do swojego audi. Po chwili z ciemności wyłoniła się postać, padło kilka strzałów. Trafiony w okolicę serca gangster zmarł w szpitalu.
Agnieszka Kozak