Kobieta nie spodziewała się, że kochanek chce wyprowadzić się z domu i dopiero podczas imprezy na zlecenie, którą już w czasie wakacji obsługiwała w szkolnej stołówce, zaczął ją namawiać, by przyjęła go do swego mieszkania. Konkretnie do pokoju na piętrze, który zajmowała w domu rodziców.

– Oni się nie zgodzą – broniła się, mając na myśli matkę i ojca.

Dyrektor jednak był nieugięty:

– Przekonasz ich.

A ona, nie widząc wyjścia, pozwoliła mu w połowie wakacyjnego sierpnia wprowadzić się do siebie. To był szok dla jej rodziców i sąsiadów, którym matka Karoliny długo jeszcze nie mogła spojrzeć w oczy ze wstydu.

Pan Marian zagrzał tam miejsca ledwie miesiąc, wyprowadzając się już podczas roku szkolnego.

W przeddzień pożyczył od kochanki kolejne 4 tys. zł, zabrał komputer i kamerę wideo, twierdząc, że chce je sprzedać w innym mieście, aby uregulować długi. Ale po wyjeździe już nie wrócił. Gdy nie pojawił się następnego dnia, a w szkole był obecny, Karolina zrozumiała, że widocznie wrócił do rodziny, a ją pozostawił na lodzie. Choć miała już uzasadnioną nadzieję na trwały związek, zwłaszcza że obiecywał szybko przeprowadzić rozwód z żoną, tą zołzą, jak nazywał swoją ślubną.

 

Oskarżony o molestowanie

Jednak po kilku dniach odezwał się do kucharki, przesyłając jej SMS-a, deklarując, że kocha, tęskni i całuje w każdą część jej ciała, nie pomijając tych intymnych. Karolina nie wiedziała już, co o tym myśleć.

Tymczasem jej ojciec dowiedział się o kredycie, który wzięła dla dyrektora. Zmusił wręcz córkę, żeby zaprowadziła Mariana do notariusza, u którego złożyłby zobowiązanie do spłaty długu. Ten żadnych urzędów nie chciał odwiedzać, ale dał jej zobowiązanie na piśmie, a nawet nagrał takie oświadczenie na taśmę wideo. Potem w postępowaniu prokuratorskim będzie się tłumaczył, że zrobił to w wyniku szantażu Karoliny, która dodatkowo zastraszała jego rodzinę. Na przykład wysłała przed Bożym Narodzeniem SMS-a do jego córki, a do niego kopertę z czystą kartą świąteczną i zdjęciem jego żony z wydrapanymi oczami.

Takie tłumaczenie nie współgrało ze sobą.

Zobowiązanie do spłacenia długu dyrektor podpisał 30 września, więc do Bożego Narodzenia brakowało jeszcze prawie trzech miesięcy. W tym czasie zapraszał Karolinę do gabinetu i zamykał drzwi na klucz, co potwierdziły pracownice szkoły. Marian później wyjaśniał, że wzywał kucharkę, bo nie chciała mu oddać rzeczy osobistych.

Karolina przedstawiała swoją wersję wydarzeń: istotnie, wysłała do córki ekskochanka SMS-a, ponieważ on nie odbierał telefonów. Następnie pisemnie wezwała go do zwrotu pieniędzy, a on wykorzystał kopertę ze swoim adresem, włożył do niej pustą kartę świąteczną i zdjęcie żony z wydrapanymi oczami, aby mieć „dowód” w prokuraturze, że był zastraszany. Musiał bowiem stawić się na prokuratorskim przesłuchaniu, ponieważ dziewczyna oskarżyła go o molestowanie seksualne. Jednak doniesienie złożyła w grudniu, tuż przed świętami, ale trzy dni po wysłaniu wspomnianego listu, więc nielogiczne, by sama chciała się pogrążać, wkładając do koperty upiorną fotografię.

 

Pomocna dłoń zazdrosnej żony

Może nawet sama Karolina machnęłaby na wszystko ręką, lecz jej ojciec nie mógł się pogodzić z tak cynicznym wykorzystaniem córki i sam wręcz zachęcał ją do składania zeznań. W tym o nadużywanie stosunku zależności i usiłowanie gwałtu, czego Marian miał się dopuścić już po zerwaniu z Karoliną. Zabrakło jednak na to dowodów i prokuratura umorzyła śledztwo, nie dopatrując się także molestowania seksualnego, jako że kucharka – mimo początkowych oporów – ten związek traktowała jako dobrowolny.

Natomiast dyrektor został skazany przez sąd rejonowy na 100 zł grzywny za… samowolne użycie telefonu komórkowego Karoliny. Broniąc się tłumaczył, że chciał zadzwonić z jej komórki, bo akurat nie miał swojej. Tymczasem ona twierdziła co innego: wyrwał jej telefon, aby wykasować SMS-y z miłosnymi wyznaniami, jakie wysłał już po ich rozstaniu. Po prostu obawiał się reakcji zazdrosnej żony, gdyby podczas śledztwa wyszło na jaw, jak to niby wrócił do domu, a faktycznie nadal tęsknił za kochanką.

Skandal nabrał nowego wymiaru po opisaniu tej historii przez lokalną gazetę.

Mniej jednak było głosów oburzenia na dyrektora, że uprawiał seks w gabinecie szkolnym, a więcej z powodu długów, jakie zostawił Karolinie po kuchennym romansie. Marian nie miał już wyjścia i spłacił je z pomocą małżonki, która dla dobra rodziny zgodziła się przełknąć gorzką pigułkę.

Z nowym rokiem szkolnym jej mąż nie był już dyrektorem, choć nadal pracował jako zwykły nauczyciel. Karolina też jakoś ułożyła sobie życie. Wyszła za chłopaka z sąsiedniej wsi, tego samego, z którym wcześniej zerwała i który nawet mimo seksafery ciągle ją kochał. Po ślubie zamieszkali w jego gospodarstwie, gdzie Karolina nadal przyrządza posiłki, ale już we własnej kuchni.

Maciej Piast

Imiona bohaterów i niektóre szczegóły zmieniono.

< 1 2

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]