K.N. Haner po raz kolejny zabiera nas w świat pełen namiętności i mroku, rozbudza emocje i niepokój. Koniecznie przeczytaj „Przebudzenie Morfeusza”
7 października 2017
W życiu Cassandry pojawi się ten, o którym chciała zapomnieć. Ojciec dziecka, Adam, wróci a wraz z nim demony z przeszłości. To będzie walka na śmierć i życie.
Bezwzględni wrogowie nie pozostawią wyboru. Zemsta w świecie mafii musi być okrutna. Takie są prawa. Jednak najważniejszą batalię trzeba będzie stoczyć o miłość, o prawdę i o zaufanie. Czy uda się bohaterom dokonać właściwych wyborów, kiedy wokoło czai się mrok? Rozwiązanie tej zagadki znajdziecie w tej powieści, która podobnie jak poprzednie tej autorki ma szanse stać się bestsellerem.
„Każdego dnia walczę o siebie od nowa. Spoglądam w lustro nad komodą w swojej sypialni, i widząc w nim odbicie łóżeczka Tommiego, zawsze się uspokajam. On śpi słodko i nawet nie wie, że dziś pierwszy raz zostanie sam z babcią. Dostałam pracę i mama w końcu skończy suszyć mi głowę o to, bym zaczęła normalnie funkcjonować. Ona nie wie… Nie wie o tym co się wydarzyło. W jej świadomości nie znam ojca swojego dziecka i niech tak pozostanie. Dla niej już zawsze będę córką z nagich zdjęć, która nie przejęła się losem własnego ojca. Córką, która puściła się z jakimś facetem i zaszła z nim w ciążę. Mama jest jednak na tyle delikatna, że niczego mi nie wypomina. Kocha Tommiego i wiem, że mnie także kocha. Widzę jednak te spojrzenia, praktycznie słyszę te niepowiedziane pytania jakie chciałaby mi zadać. Kiedyś może jej opowiem, ale nie dziś, nie teraz.” –to fragment „Przebudzenia Morfeusza”, trzeciej, ostatniej części serii Mafijna miłość.
Kim jest K.N. Haner? To pseudonim polskiej autorki, która w 2015 roku debiutowała powieścią „Na szczycie”. Kolejne jej książki z serii o Morfeuszu w szybkim czasie uzyskiwały status bestsellera. Podobno autorka już szykuje kolejną powieść. A prywatnie K.N. Haner jest osobą bardzo rodzinną, wesołą i otwartą. Uwielbia pisać, czytać i gotować… Mrok, strach towarzyszą jej tylko w powieściach.
Jane Miths