Każdy region ma swoje miejsca, o których mówi się, że są nawiedzone. To, co jedni wolą omijać z daleka, innych przyciąga. Z pewnością warto je poznać
6 października 2017
Izbica, miejscowość położona 12 km od Krasnegostawu i 22 km od Zamościa, ma niezwykle bogatą, ale i tragiczną historię. W XIII wieku zaczęli osiedlać się tam Żydzi. Doszło do tego, że w Izbicy mieszkało aż 93 procent wyznawców judaizmu.
Zapewne dlatego podczas drugiej wojny światowej, Niemcy stworzyli tam getto tranzytowe. Do Izbicy zwożono Żydów nie tylko z całej Polski, ale też z Czech i Niemiec. Później tych, którzy przeżyli, odsyłano do obozów w Bełżcu lub Sobiborze. W rezultacie miasteczko praktycznie opustoszało.
Obecnie w tej naznaczonej tragiczną historią miejscowości stoi prosty, niezbyt ładny dom, wybudowany w latach 80. XX wieku. W oknach klockowatego budynku wiszą święte obrazki. Podobno umieścił je właściciel przed wyjazdem do Niemiec. Święci mieli obronić szyby przed wybiciem, przez miejscowych chuliganów. Polacy często wierzą, że podobizny świętych umieszcza się, aby odpędzić złe moce. Jednak religijne obrazy nie chronią przed złą aurą, jaką podobno da się wyczuć w pobliżu. Ludzie gadają, że wystarczy podejść pod budynek, a człowiek od razu robi się jakiś nerwowy. Co gorsza, niewytłumaczalne napięcie ponoć narasta, a na widok Matki Boskiej w oknach ciało przeszywa dreszcz!
Nieprzyjemne odczucie pojawia się już na sam widok opuszczonego, zaniedbanego domu oraz jego okolicy. Do tego dochodzą opowieści, że ktoś widział wieczorem palące się tam światło (jak to możliwe, skoro nie ma tam prądu!).
Czemu opuszczony dom w Izbicy rozpala wyobraźnię, i czy rzeczywiście w nim straszy? Ci, którzy w to wierzą, opowiadają, że w tym właśnie miejscu kiedyś było pole, na którym Niemcy rozstrzeliwali żydowskie dzieci. Nie ma na to dowodów, ale potwierdzeniem tej historii jest słyszany – ponoć przez niektórych – dobiegający z okolic tego domu, krzyk dzieci i odgłosy biegania po schodach!
Nie wszyscy wierzą w teorię o mordowanych właśnie na tym terenie żydowskich dzieciach, chociaż patrząc na historię miejscowości, jest to wielce prawdopodobne. Ich zdaniem mrożące krew w żyłach zjawiska są efektem innego zdarzenia. Podobno w domu mieszkało kiedyś małżeństwo z dwójką dzieci. Kobieta słyszała tajemnicze szepty i odgłosy. Doszło do tego, że gospodyni odchodziła od zmysłów, była zdenerwowana i nie kontrolowała swoich zachowań.
Pewnego dnia pokłóciła się z mężem, który nie mogąc dłużej znieść napiętej atmosfery, wyszedł z domu. Postanowił wrócić po jakimś czasie, mając nadzieję, że małżonka trochę ochłonie. Niestety, kobieta wpadła w amok. Najpierw zabiła dzieci, a potem poderżnęła sobie gardło. Kiedy mężczyzna wrócił do domu i zobaczył, co się stało pod jego nieobecność, targany niewypowiedzianą rozpaczą – powiesił się!
Inna historia głosi, że owszem, mieszkała tam rodzina, ale to nie kobieta zabiła siebie i dzieci. Miał to zrobić jej mąż, który najpierw zamordował żonę i starsze dziecko, następnie młodsze wrzucił do studni, po czym powiesił się. Od tego czasu dom świeci pustkami, a każdy kto próbował tam zamieszkać, po krótkim czasie rezygnował. Dlaczego? Ponieważ ze ścian domu ponoć wypływa krew, a kiedy tylko robi się ciemno, słychać płacz dziecka, a czasem nawet walenie pięścią w szybę.
To jeszcze nie koniec makabrycznych opowieści, jakie przekazywane są o tym tajemniczym miejscu. Jego zła energia brała się z dramatu, do jakiego doszło podczas budowania domu. Podobno do betonu wpadł czteroletni chłopiec. Nikt tego nie zauważył i dziecko zostało zamurowane w piwnicach budynku. Jakby tego było mało, na piętrze miała być zamurowana kobieta. Kim była? Nie wiadomo. W każdym razie, duchy dwóch zmarłych w tym miejscu krążą po budynku. W nocy światła raz się zapalają, raz gasną. Słychać jęki, płacz i krzyki.
Miało to doprowadzać obecnego właściciela niemal do obłędu. Ile można mieszkać w nawiedzonym domu?! Mężczyzna ponoć postanowił rozkopać piwnicę, aby „uwolnić” szczątki dziecka, jednak niczego nie znalazł. Zmęczony życiem w ciągłym stresie i napięciu, postanowił wyjechać do Niemiec. Jak pomyślał, tak zrobił. Wcześniej jednak w oknach wystawił święte obrazki i miał nadzieję, że szybko uda mu się pozbyć kłopotliwej posesji.
Tajemniczy dom jest bardzo popularny wśród poszukiwaczy duchów. Jedni twierdzą, że wcale tam nie straszy, a dziwne dźwięki to nic innego, jak efekt wadliwej kanalizacji. Zdaniem innych, może i nie słychać płaczu i krzyków, ale dzieją się tam niewytłumaczalne rzeczy: szwankują kamery, aparaty i telefony. Może dlatego nikomu nie udało się zarejestrować niesamowitych zjawisk, jakie tam występują.
Do domu w Izbicy wzywano podobno duchownych i egzorcystów. Jednemu z nich udało się nawet – jak powiadają – wygnać złe moce, ale niedługo potem słuch o nim zaginął. Czy jest to prawda – nie wiadomo. Jedno jest pewne, owiany legendą dom wzbudza emocje, nawet wśród okolicznych mieszkańców. Jedni, na wszelki wypadek, omijają go z daleka. Inni, z uśmiechem, słuchają historii twierdząc, że to celowo rozsiewane opowieści, aby „uchronić” nieruchomość przed złodziejami. I nawet jeśli nie były specjalnie opowiadane przez właściciela, to owa aura ponurej tajemnicy była mu bardzo na rękę, bo dzięki temu szabrownicy rzeczywiście omijali ten adres. Jeśli tak było, to chyba nie przypuszczał, że zamiast złodziei, masowo zaczną kręcić się tam tak zwani „łowcy duchów”.
Co jakiś czas do domu w Izbicy wzywana jest policja. Ludzie, widząc w nocy światła w opuszczonym domu, albo podejrzane odgłosy, natychmiast wzywają mundurowych. Jednak kiedy funkcjonariusze przyjeżdżają, na miejscu zastają jedynie spragnionych sensacji „pogromców duchów”. Są to najczęściej młodzi ludzie, którzy kiedy tylko zapada zmrok, postanawiają przeprowadzić badanie i na własnej skórze sprawdzić, czy to, o czym mówi się ściszonym głosem, jest prawdą.