Kilka lat temu na wokandzie znalazła się bielizna znanej polskiej piosenkarki. Sąd – chcąc nie chcąc – musiał przyjrzeć się jej z bliska…
22 sierpnia 2018
Z jednej strony sali rozpraw: znana artystka przekonująca, że na uroczystą galę raczej ubiera majtki. Z drugiej strony: redaktor zapewniający, że opublikowane zdjęcie, na którym nie widać jej bielizny jest autentyczne. Pośrodku sędzia, który musiał rozstrzygnąć sprawę najsłynniejszych polskich majtek, które trafiły na wokandę.
Są procesy sądowe, w których kluczowym przedmiotem w sprawie jest np. broń, z której oskarżony strzelał do swojej ofiary lub dysk komputera, na którym zabezpieczono gigabajty nielegalnych filmów czy poufnych informacji. Czasem jednak na wokandę trafiają zupełnie inne, nietypowe, choć bardzo powszechne, wręcz banalne akcesoria jak na przykład… damskie majtki. I to nie byle jakie majtki, bo należące do jednej z bardziej znanych postaci polskiego show-biznesu. Kilka lat temu na wokandzie znalazła się bielizna pewnej piosenkarki, której sąd – chcąc nie chcąc – musiał przyjrzeć się bliżej…
Chwyty celebryty
Wszystko zaczęło się na gali wręczenia nagród w 2008 roku. Wystawna impreza, wielu zaproszonych gości, mnóstwo relacji w kolorowej prasie i w internecie, nie tylko na plotkarskich portalach. Taka impreza nie mogłaby się oczywiście odbyć bez obecności gwiazd znanych z telewizji i pierwszych stron gazet. Popularni aktorzy i aktorki, modelki, piosenkarki, projektanci mody i inne osoby określane mianem celebrytów. Wszyscy w eleganckich, wyszukanych kreacjach kroczyli po czerwonym dywanie solo lub ze swoimi partnerami.
Charakterystycznym obrazkiem na tego typu imprezach jest tzw. ścianka do zdjęć wypełniona nazwami i logotypami sponsorów danego eventu. To właśnie przed nią specjalnie dla fotoreporterów pozują, nierzadko eksponując swoje wdzięki, gwiazdy przybywające na galę.
Migają flesze, słychać krzyki fotoreporterów „Tutaj!”, „W tę stronę spójrz!”, „Do mnie!” – nawoływania, których celem jest złapanie kontaktu wzrokowego z fotografowaną osobą.
Wiele z pozujących na ściance gwiazd chce wypaść jak najlepiej, wyróżnić się na tle innych zaproszonych gości, zabłysnąć tak, aby to o niej (lub o nim) następnego dnia napisały kolorowe serwisy. Często najprostszym i jednocześnie sprawdzonym sposobem jest kontrowersyjna kreacja odsłaniająca w mniej lub bardziej wyszukany sposób skrywane części ciała. Niektóre panie ograniczają się do pokazania nóg, inne – głębokiego dekoltu, a pewne gwiazdy idą jeszcze dalej…
Jednocześnie samym fotoreporterom i paparazzim zależy na jak najlepszym ujęciu, którego nie będzie miał nikt inny, co zapewni wyłączność na daną fotkę i tym samym wyższe honorarium. Stąd częstym trikiem stosowanym przez fotografów na takich imprezach jest wykorzystanie bardzo mocnych lamp błyskowych, które potrafią „prześwietlić” cienkie ubranie kobiety, eksponując na zdjęciu prześwitującą bieliznę. Często równie istotne znaczenie ma odpowiednia perspektywa, np. zdjęcia robione z dołu wysuwające na pierwszy plan długi nogi. I nie tylko nogi…
Bielizna galowa
Na jednej z największych gali polskiego show-biznesu w 2008 roku, pojawiła się znana piosenkarka odziana w efektowną kreację z obfitym rozcięciem na udzie. Odważnie prezentowała w niej nogi, odsłaniając je znacznie powyżej kolana. Uśmiechała się od ucha do ucha, co chwila przybierała nowe pozy, a fotoreporterzy robili jej zdjęcia. Gdy kilka godzin później wybrane fotografie trafiły na biurko w redakcji jednej z poczytnych gazet, wydawca nie miał wątpliwości, że będzie z tego ciekawy materiał…
Na łamach nowego wydania gazety pojawił się artykuł, w którym sugerowano, że znana gwiazda pokazała się na gali wręczenia nagród… bez bielizny. Na dowód wydrukowano jej zdjęcie, na którym widać było to i owo. Autor tekstu wskazywał, że na fotografii można dojrzeć nie tylko same nogi, ale także intymną część kobiecego ciała. Materiał wzbogacony został stosownym zbliżeniem, aby nikt nie miał wątpliwości, że coś jest na rzeczy.
Temat szybko stał się nośny i lotem błyskawicy rozszedł się po innych mediach i serwisach plotkarskich. „Miała majtki, czy nie miała?” – spekulowały tytuły.
Materiał i zamieszanie wokół bielizny nie spodobał się głównej bohaterce. Artystka poczuła się urażona tekstem, w którym zarzucano jej brak majtek. Twierdziła, że miała na sobie bieliznę, a zdjęcie zostało komputerowo zmanipulowane.
Retoryka strony reprezentującej gwiazdę przybrała dość mocną formę. „Jeżeli ktokolwiek myśli, że może bezkarnie i tendencyjnie oszukiwać ludzi, a tym samym fanów naszej artystki, zamieszczając na łamach swojej gazety przerobione z premedytacją zdjęcie (…), to niestety mamy dla niego złą wiadomość. Skończyła się nasza cierpliwość dla burackich, naciąganych i nafaszerowanych kłamstwami artykułów” – głosiło oświadczenie menadżerki, zapowiadające złożenie pozwu do sądu.
Zeznania w bieliźnie
Majtkowa sprawa trafiła na wokandę. Piosenkarka razem ze swoją menadżerką pozwała wydawcę tytułu, domagając się aż 100 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne oraz przeprosin opublikowanych w gazecie. Wokalistka oskarżała redakcję o fotomanipulację: jej zdaniem zdjęcie zostało przerobione w programie graficznym i komputerowe usunięto z niego bieliznę. Argumentowała, że tego wieczoru na gali jak najbardziej była ubrana w bieliznę. Na poparcie swoich słów przedstawiała inne fotografie z tej samej imprezy, na których – skromne, bo skromne – ale majtki faktycznie były widoczne.