Działają podobnie do seryjnych zabójców, ale różni ich brak okresu wyciszenia. Kim są zabójcy typu szaleńczego – spree killers?
22 kwietnia 2019

Konsekwencją braku wyciszenia jest oczywiście dużo krótszy okres aktywności niż u zabójców seryjnych, zazwyczaj ogranicza się do dni czy tygodni, a nie lat. Zbrodniarze między zabójstwami nie powracają do „normalnego” stylu życia. Są mniej zorganizowani niż zorganizowane typy seryjnych zabójców.
Jednym ze sprawców zaliczanych do spree killer jest Andrew Cunanan, najbardziej rozpoznawalny z powodu zabójstwa słynnego projektanta mody Gianniego Versace. Cunanan w okresie między kwietniem a lipcem 1997 roku zabił pięć osób. Ukrywając się przed policją, popełnił samobójstwo.
Pierwszego zabójstwa dopuścił się w Minneapolis w stanie Minnesota zaś ostatniego w Miami na Florydzie. Miejsca te są odległe od siebie o ponad 2800 kilometrów. Przemieszczanie się i pozostawanie w ruchu jest charakterystyczną cechą zabójców „szaleńczych”.
Zimą 2007 roku (luty – marzec), w ciągu trzech tygodni, Michał G. ps. Grucha vel Czu-Czu, w Wołominie pod Warszawą, zastrzelił na dyskotece Dariusza Cz. Blisko dwa tygodnie później, na cmentarzu przy grobie swojej ofiary, zabił jej brata Roberta Cz. Na drodze z Warszawy do Wołomina policjanci w hełmach i kamizelkach kuloodpornych sprawdzali każdy samochód. Finał tych wydarzeń miał miejsce na warszawskiej Pradze, między „Gruchą” a policjantami CBŚ doszło do wymiany ognia. Sprawca postrzelony przez policję widząc, że nie ma szans, strzelił sobie w głowę. „Czu-czu” można zaklasyfikować jako „zabójcę szaleńczego”. Początkiem wydarzeń miała być zniewaga jaką odczuł sprawca, ponieważ pierwsza ofiara miała nazwać go „cwelem”.
W 2009 roku, w Belgii, 20-letni Kim Degelder napadł na żłobek i zabił dwoje dzieci i jedną, pracującą tam kobietę. Kolejne trzynaścioro dzieci poranił nożem, dźgając je leżące w łóżeczkach. Można by uznać go za masowego zabójcę, gdyby nie fakt, że 6 dni wcześniej zabił jeszcze 73-letnią kobietę. Najprawdopodobniej między oboma czynami nie przeżył okresu wyciszenia, a wręcz przeciwnie, jego agresja eskalowała. Nie miał nic wspólnego ze żłobkiem, który zaatakował.
źródło: „Profilowanie kryminalne” Jan Gołębiowski, wydawca: Centrum Psychologii Kryminalnej