Kochanka postawiła ultimatum: ona albo żona. On bez wahania podjął decyzję. Następnego dnia kobietę, której ślubował, znaleziono martwą – cz. 4/4
3 czerwca 2018
Oskarżyciele mieli przygotowane pytanie: – Czy to prawda, że Roger dzieli ze swoją drugą żoną sypialnię, gdzie Michelle poniosła śmierć?
– Tak, nic się nie zmieniło – odpowiedziała matka zamordowanej, wywołując szum na sali sądowej oraz dziwne obroty gałek ocznych sędziów przysięgłych.
Dalsza akcja należała do prokuratorów. Jako główny świadek oskarżenia wystąpiła wysoka, postawna blondynka z okazałym biustem, która w okresie ostatnich 18 miesięcy przed śmiercią Michelle była nie tylko detektywem policji, ale także ostatnią ofiarą erotycznych podbojów Rogera. Teraz nagły zwrot okoliczności, a także upływ czasu spowodował, że stała się jego głównym wrogiem.
Była detektyw udostępniła prokuraturze bogatą korespondencję od swego kochanka, zarazem kolegi z pracy. Listy stanowiły potwierdzenie, że Roger odgrywał przed nią skutecznie rolę mężczyzny zakochanego w niej na całe życie, przyrzekającego rychły ślub.
Co sprawiło, że kobieta-detektyw, która z natury swego zawodu powinna być osobą podejrzliwą, długo wierzyła w takie omamy? No cóż, miłość nie przychodzi co dzień i równie nieczęsto zdarza się słyszeć deklaracje przystojnego, dobrze zarabiającego mężczyzny, podsyłającego listy tej treści: „Marzę o tym, byś została moją żoną, lecz skomplikowane koleje życia odsuwają spełnienie tych marzeń w boleśnie dotkliwą nieskończoność”.
Stęskniona pani detektyw łykała takie teksty jak jedną wielką i piękną pieśń zakochanego mężczyzny. Roger Hunter znał bowiem dobrze swe drugie powołanie. Jak stwierdzili dziennikarze na jego procesie, był on mistrzem w sporządzaniu miłosnych tekstów i gdyby solidnie nad tym przysiadł, mógłby wyprodukować kilka romansów wyciskających łzy z oczu wrażliwych czytelniczek.
Nastąpił jednak moment, gdy pani detektyw przejrzała wreszcie na oczy i ujrzała całą sprawę we właściwych proporcjach. Zobaczyła siebie wreszcie jako ofiarę długotrwałego łgarstwa i całkiem nieskomplikowanych zabiegów Rogera, by ją zatrzymać przy sobie jako wygodną kochankę, zarazem nie rezygnując z przywilejów życia małżeńskiego. Przyszedł więc czas na stawianie warunków. Policjantka dała kochankowi krótki czas do podjęcia decyzji: ona albo żona! Gdy 30 czerwca 2002 roku ustalony termin minął, a Roger nadal słał listy domagając się spotkań po godzinach pracy, detektyw podjęła szybką decyzję o zerwaniu. Roger był w rozpaczy. Nie chciał jej utracić. Przyjechał do niej w godzinę po uroczystej kolacji z okazji rocznicy ślubu. Błagał ją, by odwołała decyzję o zerwaniu, a w zamian przyrzekł szybkie załatwienie spraw osobistych tak, by jego jedyną kobietą była już tylko ona…
Już następnego dnia stało się tak jak przyrzekał. Michelle znaleziono martwą w małżeńskiej sypialni.
O tym wszystkim była detektyw opowiedziała przed sądem, a jej zeznanie samo w sobie zabrzmiało jak ciężka poszlaka. Prokurator dodał ekspertyzę balistyczną, według której denatka nie mogła postrzelić się sama, ani przypadkowo, ani pod wpływem decyzji samobójczych.
Następnie oskarżenie przedstawiło inny ważny dowód, przed kilkoma laty zupełnie przemilczany: Michelle miała w żołądku i na sobie ślady prażonej kukurydzy, co świadczyło, że jadła ją w łóżku tuż przed śmiercią. Ława przysięgłych usłyszała pytanie: czy kobieta czyszcząca w łóżku rewolwer jest w stanie jednocześnie spożywać prażoną kukurydzę?
Wątpliwość ta bezpośrednio wykluczała dokonywanie pierwszej czynności, czyli czyszczenia broni. Na koniec prokurator przedstawił jeszcze jedną okoliczność obciążającą: Roger Hunter był w posiadaniu kilku polis ubezpieczeniowych na życie żony, a w rezultacie jej śmierci zainkasował ponad milion dolarów. Dzięki temu mógł zacząć nowe życie z nową żoną, w nowej pracy, lecz w tym samym domu i w tej samej sypialni.
Ciężar tych faktów i poszlak znacznie ułatwił pracę sędziów przysięgłych. Sąd skazał byłego detektywa na 45 lat więzienia, z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe po odbyciu połowy wyroku. Roger Hunter podjął walkę i z więziennej celi kieruje zespołem prawników próbujących doprowadzić do rewizji procesu.
W czołówce znacznej grupy ludzi zadowolonych z ostatecznego zakończenia sprawy znajduje się dziennikarka Tracy Fields. Po wysłuchaniu wyroku natychmiast poszła do kaplicy, gdzie spoczywa urna z prochami Michelle. Poczuła, jak spływa z niej napięcie ostatnich miesięcy. Poczuła kojący spokój: Michalle Hunter otrzymała wreszcie należną jej sprawiedliwość.