Kulisy zbrodni spokojnego sprzedawcy butów były szokujące. Na głowie miał foliową torbę obwiązaną sznurowadłami. Wyglądało to na robotę zawodowca
17 sierpnia 2017

Pierwszej soboty 2001 roku 17-letnia Alicja i 16-letnia Ewa nie zapomną do końca życia. Siostry wybrały się rano ze swojej niewielkiej miejscowości w województwie świętokrzyskim do pobliskiego miasta po zakupy.
Było mroźno, chwilami wiał silny wiatr, ale rozbawionym nastolatkom zła pogoda w ogóle nie przeszkadzała. Cieszyły się z wyprawy do miasta. Minione święta Bożego Narodzenie oraz sylwestra przesiedziały w domu wraz z ojcem i rodzeństwem. Miały już dosyć zamknięcia w chałupie. Całe szczęście, że po świętach odwiedziła je ciotka Stasia i nie dość, że umiliła im czas, to jeszcze sypnęła pieniędzmi. Dzięki niej Alicja miała w ten sobotni poranek w kieszeni nowiutki banknot pięćdziesięciozłotowy. Pieniądze przeznaczyła na buty. Wymarzyła sobie czarne traperki. Jej młodsza siostra Ewa była z natury lekkoduchem i już zdążyła wydać swoją pięćdziesiątkę na drobne przyjemności w geesowskim sklepie. Ewa, ładna blondynka, liczyła jednak, że jak zwykle przekona Alicję, aby pożyczyła jej pieniądze. Bo Ewa miała zupełnie inny gust niż jej starsza siostra. Marzyła o wytwornych kozaczkach. Takich na lekkim obcasie.
Traperki czy kozaczki?
Tak więc roześmiane dziewczyny szły niespiesznie drogą. Nie przypuszczały, że ten rozpoczynający się dzień na zawsze odmieni ich życie. Żartując i poszturchując się nawzajem, przekomarzały się, jakie buty kupią.
– Biorę traperki – zapierała się Alicja.
– Coś ty, kto dziś nosi takie buciory? Nie znasz się na modzie. Kupimy eleganckie kozaki – przekonywała Ewa.
Przy głównej drodze postanowiły, że pojadą okazją. Uznały, że szkoda pieniędzy na bilety autobusowe. W niecałe pięć minut zatrzymały samochód osobowy. Sympatyczny kierowca zawiózł je w pobliże placu targowego.
Przez dobrą godzinę buszowały po bazarze, oglądając ubrania, kosmetyki i oczywiście stoiska z butami. W końcu zatrzymały się na dłużej przy jednym ze straganów. Alicji zaświeciły się oczy na widok wiązanych, ciężkich trzewików.
– Pan mi da do przymierzenia te czarne traperki – poprosiła starszego sprzedawcę, który szybko podał jej buty, po czym pytająco spojrzał na Ewę.
– A drugiej pięknej kobiecie co podać? – w końcu sam zagadnął nastolatkę.
Ewa jak urzeczona wpatrywała się w parę brązowych kozaków. Były takie jak chciała. Miały lekki obcas i zaokrąglone noski.
„Ależ są piękne”- westchnęła w myślach Ewa, zaś do sprzedawcy powiedziała pewnym głosem: – Przymierzę te brązowe botki.
– Masz świetny gust – pochwalił wybór mężczyzna i podał jej parę kozaków do przymierzenia.
Po chwili obie siostry wkładały na nogi wymarzone buty.
– Kupujemy botki. Są idealne, też będziesz mogła w nich chodzić – zadecydowała Ewa i wymownie pokazała siostrze kozaczki, które świetnie wyglądały na jej szczupłych nogach.
– Coś ty. Pieniądze są moje, kupuję trapery – obruszyła się Alicja.
– To pożycz mi te pięćdziesiąt złotych. Dziś kupimy kozaki. A jak ci oddam forsę, to kupisz sobie traperki – przekonywała młodsza siostra.
Wkrótce kłótnia między siostrami przybrała na sile. Nie mogły się zdecydować, które buty kupują. Sprzedawca spokojnie przysłuchiwał się ich sprzeczce.
– Same jesteście na zakupach? – zapytał nagle.
– Same – przytaknęły zgodnie siostry.
– A ile macie pieniędzy? – dopytywał nadal mężczyzna.
– Pięćdziesiąt złotych – odpowiedziały i z nadzieją w oczach, niczym wygłodniałe psiaki w kość, wpatrywały się w sprzedawcę.
– To rzeczywiście wystarczy wam tylko na jedną parę – ostudził ich nadzieje handlarz.
Dziewczyny smętnie zwiesiły głowy. Alicja odezwała się pierwsza.
– Niech będzie. Kup sobie kozaczki, potem mi oddasz kasę – mówiąc to wyjęła z kieszeni pięćdziesiąt złotych i podała Ewie. Ta szybko, jakby bojąc się, że siostra zmieni zdanie, złapała banknot i wręczyła go sprzedawcy.
– Bierzemy kozaki – potwierdziła zadowolona.
Druga para za seks
Mężczyzna wziął pieniądze, a potem starannie zapakował buty do pudełka, które włożył do torby reklamowej. Potem uważnie rozejrzał się po targowisku. W okolicy straganu nie było nikogo. – Dobrą masz siostrę, ale ja też mogę ci coś zaproponować – stwierdził wręczając Ewie reklamówkę z butami.
– A co? – zainteresowała się dziewczyna.
– No wiesz… Za seks ze mną… po francusku… możesz mieć drugą parę butów – handlarz ściszył głos i wyzywająco spojrzał na nastolatkę.
– E… Co pan żartuje?! Ja nie z tych! – obruszyła się Ewa i szybko szturchnęła siostrę, dając znak, że wychodzą z bazaru.
Po drodze na przystanek autobusowy dziewczyny milczały. W końcu odezwała się Ewa.
– Wiesz, ta jego propozycja nie jest taka zła. Mogę z nim iść, ale boję się, że ty się komuś wygadasz – zagadnęła siostrę.
Alicja milczała dłuższą chwilę, jakby zastanawiając się, czy Ewa mówi poważnie, czy tylko żartuje. Przystanęła nawet, aby w spokoju podjąć decyzję.
– Jak chcesz to zrobić, to możemy wrócić na bazar. Nikomu nic nie powiem – obiecała młodszej siostrze.
Dziewczyny zawróciły na targowisko. Sprzedawca butów uśmiechnął się na ich widok.
– A jednak jesteście. Moja propozycja jest nadal aktualna. Tylko nie tutaj, pojedziemy do lasu – zastrzegł.
– Pojadę z panem, ale potem da mi pan traperki, które chciała moja siostra. Bez żadnego oszukaństwa – ustaliła Ewa, która od dzieciństwa lubiła grać w otwarte karty.
– No, no. Twarda z ciebie sztuka. To mi się podoba. Nie będziesz żałowała – mężczyzna uśmiechnął się na samą myśl o czekających go chwilach z nastolatką.
Potem kazał dziewczynom iść na przystanek autobusowy przy wyjeździe z miasta. Tam miały na niego czekać. Po ich odejściu handlarz spakował towar i zwinął stoisko. Zapakował buty do starego Poloneza i pojechał na umówione miejsce spotkania z siostrami. Dziewczyny siedziały na ławce przy przystanku.
– Cieszę się, że się nie rozmyśliłyście. Wsiadajcie – rozkazał handlarz i otworzył siostrom drzwi.
Nastolatki wyglądały na zaniepokojone, ale wsiadły. Ewa wybrała miejsce z przodu auta, zaś Alicja z tyłu. Na rozluźnienie handlarz opowiedział im kilka kawałów. Śmiał się z nich głośno. Dziewczyny nerwowo chichotały. Zamilkły, kiedy Polonez zjechał z głównej trasy w las. Kilkadziesiąt metrów dalej sprzedawca zatrzymał samochód.