Wzięła udział w Maratonie Bostońskim. Miała ambicję stanąć na mecie jako pierwsza. Udało się! Niedługo jednak była wygraną. Na jaw wyszła mistrzowska mistyfikacja – Rosie Ruiz nie miała ochoty się spocić, więc do biegu przystąpiła parę metrów przed metą.

Rosie Ruiz nie miała wyjątkowych predyspozycji, ale apetyt na rekordy i owszem. Wymyśliła patent na wygraną, który sprawdził się, ale tylko na chwilę. W 1980 roku wzięła udział w Maratonie Bostońskim. Na metę wbiegła, osiągając oszałamiający wynik 2:31:56. Zdumienie było tym większe, że na twarzy dziewczyny nie było widać zmęczenia, tak jakby przebiegnięcie 42 kilometrów nie robiło na niej najmniejszego wrażenia. Podejrzliwi sędziowie przeanalizowali materiały wideo i szybko odkryli prawdę. Nie zarejestrowała jej żadna kamera ani aparat fotograficzny. Panna Ruiz nie miła ochoty się zmęczyć. Zamiast na linii startu, ustawiła się wzdłuż trasy, blisko linii końcowej. W odpowiedniej chwili wpadła na trasę, by w iście sprinterskim stylu wpaść na metę jako pierwsza!

Oszukańcza natura Ruiz dała o sobie znać także po zakończeniu przez nią „sportowej kariery”. W 1982 roku oskarżono ją o defraudację wielu tysięcy dolarów z konta firmy, w której pracowała. Potem została aresztowana za udział w handlu kokainą.

 

Wojciech Gantowski

 

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]