Sama wyliczanka nazw wina marki Wino zapowiada, że mamy do czynienia z trunkiem wyjątkowym. To chyba jedyne wino na świecie z podawanym terminem przydatności do spożycia. Im starsze, tym gorsze. Jak żadne inne zasługuje na alfabet całkowicie subiektywnych skojarzeń.

 

A jak Alpaga

Alpagi „trzepały mózgi” obywatelom już w latach 50., jednak na wyżyny sztuki wyniósł je zespół Perfect w ­Autobiografii, rockowym hymnie pokolenia lat 80.

 

Alpagi łyk i dyskusje po świt,

niecierpliwy w nas ciskał się duch…

Zwykle na łyku się nie kończyło. Alpag się nie piło, tylko obalało. Zwyczajowo do dna (patrz: H jak hejnał).

 

B jak Bełt

Jeśli alpaga jest królową (siara wice– albo odwrotnie) nazw taniego owocowego wina, to królem – bełt (jabol wice – albo odwrotnie). Mniej popularne, ale pieszczotliwe określenia na B: bałagan, buzunek… Butelka bełta była kapslowana (korek wypadałby drożej niż zawartość). Zawierała zwykle 0,7 litra boskiego bałaganu… Mniejsze „małpki” lub „szczeniaczki” pijała gawiedź uczniowska. Wystarczyło zmyć naklejkę i wyglądały jak butelki z lemoniadą. Bełta waliło się gdzie popadło – w krzakach, na ławce w parku albo na klatce przed imprezą, lekko kręcąc butelką, obowiązkowo z gwinta (centralki)…

 

C jak Czar

Całe skrzynki Czarów: Czar teściowej, Czar pegeeru, Czar Okęcia. Czar pryskał, kiedy na stół stawiono Czerwony Proletaryat – zwykły, dobry, tani.

 

D jak Dyńka

Dyńka, czyli bania, czyli głowa… – obojętnie jak zwał i gdzie pił – zawsze pękała. Jeśli w górach, to pity był mułek (prawdopodobnie od zamulania), jeśli pod Wrocławiem, to korbol, za to pod Sandomierzem – jabłuszko (pewnie od sadów).

 

E jak Etykietka

Najsłynniejsza, najprostsza, z literą W jak Wino. Od niej wszystko się zaczęło. Maźnięte spartańskie W (patrz: Patykiem Pisane) to klasyk wzornictwa. Etykiety nowego typu zawierają wszystko, co tylko można sobie wyobrazić po spożyciu. Tylko dlaczego jest to cycata Ines albo Lola?

 

F jak Fermentacja

Wino to napój alkoholowy ­uzyskiwany w wyniku fermentacji moszczu winogronowego. Nasi producenci tworzyli je bez moszczu, pomijając fermentację. Szczególnie w latach 80. proces technologiczny produkcji „wina” ograniczał się do zmieszania spirytusu z sokiem owocowym. I tak poniewierało.

 

G jak Guma

Guma – utwór zespołu Big Cyc:

 

Jacek i Agatka poznali się w szkole

Ona była dobra z matmy, a on pił jabole

Finał rymowanki z jabolem też na G: gleborzut.

 

 

H jak Hejnał

„Hejnał odtrąbić” znaczyło wyduldać jednym ciągiem zawartość flaszki. Taki obowiązek spadał na spóźnialskich na imprezę, żeby dorównali do biesiadującego już towarzystwa. Dopełniwszy rytuału, „hejnalista” mógł zabrać się za gorzałkę. Skutek wychowawczy karniaka bywał piorunujący. Kac-morderca wwiercał w głowę: kto się spóźnia, tego boli!

 

I jak Impreza

Były alpagi, to były imprezy. A potem chipsy przyszły…

 

J jak J-23

23 zł kosztowała butelka jabola na początku lat 70. Dokładnie taką liczbę miał w swoim kryptonimie Hans Kloss, stąd nazwa. Kolejne ceny to 30 zł od 1974 roku, 51 zł w 1980. Rok później za jabola trzeba było dać stówkę. W 1988 roku kosztował już 625 zł, by w 1990 przekroczyć 8 tys. zł. Natychmiast wymyślono: ­Ośmiotysięcznik. Nazwa była popularna wśród miłośników gór, szczególnie przewodników bieszczadzkich.

 

K jak Kwasożłop

Spożywający kwasy, kwasiżury lub inne na K – Kwiaty Jabłoni.

 

L jak Ludwik

Dokładnie Ludwik Jerzy Kern. Mistrz Słowa popełnił literacki toast na cześć jabcoka:

Anioł krajowych baniarzy

co trwał w procentowych obłokach

raz marzył, marzył i marzył

aż wreszcie wymyślił jabcoka

i zadął w swą surmę Anioł

niech wieść się po świecie niesie:

jabcok, panowie, jest banią tanią,

żądajcie w każdym Geesie.

 

 

Ciąg dalszy już jutro…

Ryszard Bukowski

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]