Zaproponował Monice F., że dla urozmaicenia związku ją zwiąże. Odbyli stosunek, po czym zakneblował ją i okradł. Kobieta się udusiła
15 maja 2019
Monika S. i Mateusz K. poznali się przez internet. Ona miała dwoje dorosłych już dzieci. Była samotna. On – jak stwierdził w poniedziałek sąd – prowadził „włóczęgowski tryb życia”. Poznawał kobiety przez portale randkowe, związywał się z nimi i się do nich wprowadzał. Tak było też w tym przypadku.
W czwartek, 11 maja 2017 r., Mateusz K. zaproponował Monice F., że dla urozmaicenia związku ją zwiąże. Odbyli stosunek, po czym oskarżony poinformował kobietę, że jej nie oswobodzi, tylko ją okradnie. Związane wcześniej ręce i nogi połączył zaciskając na nich pasek tak, że kobieta nie mogła się ani rozwiązać, ani bronić. – Uniemożliwił jej jakikolwiek ruch. Następnie włożył jej do ust knebel i obwiązał go bardzo silnie i ciasno tak, że materiałem zasłonił nie tylko usta, ale i nos ofiary – mówił prowadzący sprawę sędzia Mariusz Wiązek.
Po wyjściu z domu Mateusz K. wypłacił z bankomatu przy ul. św. Wincentego 750 zł, które kobieta miała na koncie i zniknął.
Ciało Moniki S. prawie tydzień po zdarzeniu znalazła sąsiadka. Kobieta zajrzała do mieszkania w sobotę, ale zobaczyła Monikę S. w łóżku, więc uznała, że śpi. Policję zawiadomiła we wtorek, gdy znów zajrzała do sąsiadki, a ta leżała w tej samej pozycji.
Biegli stwierdzili, że kobieta udusiła się w ciągu dwóch minut od zakneblowania, że nie miała najmniejszych szans na przeżycie. – Oskarżony najprawdopodobniej nie zdążył się nawet ubrać i wyjść z mieszkania – mówił sędzia Wiązek.
Mężczyzna nie przyznawał się do winy.
Sąd nie uwierzył jego tłumaczeniu, że po wybraniu pieniędzy miał zamiar do mieszkania wrócić i rozwiązać Monikę F., a związał ją tylko po to, by nie wzywała pomocy. – Do mieszkania nie wrócił. Zatrzymano go po tygodniu w Rawiczu – mówił sędzia Wiązek.
Sąd uznał, że mężczyzna działał ze szczególnym okrucieństwem i skazał go na 25 lat pozbawienia wolności. Mateusz K. musi też zapłacić po 50 tys. zł każdemu z dwojga dzieci Moniki F.
Zdaniem sądu Mateusz K. działał też z zamiarem bezpośrednim. – Każdy nawet najmniej inteligentny człowiek orientuje się, że jeżeli zatka się nos i usta osobie pokrzywdzonej i skrępuje się ją w taki sposób, że nie ma najmniejszych możliwości, by się rozwiązać, to uniemożliwi się jej oddychanie i ta osoba umrze. To musiało być dla oskarżonego oczywiste, dlatego tam nie wrócił – uzasadniał wyrok sędzia Wiązek, podkreślając, że Mateusz K. dodatkowo działał w warunkach recydywy. Wcześniej bowiem sześć razy skazywany był za takie przestępstwa jak pobicia i kradzieże.
Obrona nie wyklucza apelacji.
– Zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem wyroku i wtedy mój klient zdecyduje, czy będziemy wnosić apelację – mówi mecenas Olgierd Grodziński.
Źródło: wroclaw.wyborcza.pl