Bart ciężko przeżył odrzucenie. Pogodzenie się z utratą Sandry zajęło mu dużo czasu i nie pozostało bez wpływu na traktowanie kobiet – cz. 4/6
4 maja 2018

Ostatnie tygodnie 2004 roku okazały się dla dentysty Barta Corbina jednym pasmem niepowodzeń, nieszczęść i tragedii. Pacjenci tracili zainteresowanie, przestawali wierzyć w jego talent i rzadziej przychodzili do kliniki, co groziło finansową katastrofą. Jennifer, jego żona i matka dwóch synków, zażądała rozwodu. Bart znalazł jej płomienne listy, wymieniane przez internet od wielu miesięcy z tajemniczym Christopherem ze stanu Missouri.
Pod ciężarem tych ciosów Bart tracił swą doskonale znaną w jego otoczeniu pewność siebie. W wieczór Święta Dziękczynienia nieopanowanym atakiem wściekłości zrujnował przyjęcie rodzinne. Próbował nieudolnie gromadzić dowody zdrady. Kradł jej torebki, notesy, wymontował dysk z jej komputera. Kilka dni później potrącił Jennifer swą żółtą Corvetta, uciekając z wykradzionym jej telefonem.
4 grudnia starszy synek Dalton znalazł matkę martwą w łóżku, z raną postrzałową głowy. Dwa tygodnie później po dentystę przyjechali detektywi z miasta Augusta w stanie Georgia.
Został aresztowany pod zarzutem popełnienia zbrodni na Dolly Hearn, z którą jeszcze w czasach studenckich łączył go burzliwy związek.
Zamiast na hucznym przyjęciu, jak to dotychczas dyktował jego wystawny tryb życia, doktor Bart Corbin witał nowy rok 2005 w areszcie hrabstwa Richmond. Przyszłość rysowała się jeszcze gorzej, choć Bart do końca nie wierzył w destrukcję jego planów i kariery, którą budował w znacznym trudzie przez piętnaście lat.
Szczęśliwe lata
Bart Corbin przyszedł na świat 22 grudnia 1963 roku w Jacksonville na Florydzie, trzy minuty później niż Brad, jego brat bliźniak. Różnica ta miała zapewne wpływ na ich odmienne charaktery. Podczas gdy Brad był z natury cichy i skromny, Bart dawał się poznać z przebojowości i zawsze praktykowaną chęcią błyszczenia w każdym środowisku. Mieli młodszego brata imieniem Bobby, którego Bart do ostatnich szczęśliwych dni traktował jako najlepszego przyjaciela i powiernika.
Gdy bliźniacy chodzili do drugiej klasy, rodzina przeniosła się do Atlanty w stanie Georgia, a następnie do Snellville, małego miasteczka na obrzeżach metropolii. Miasteczko znajdowało się zaledwie piętnaście mil od Buford, gdzie w przyszłości Bart miał zamieszkać w okazałym domu, po ślubie z Jennifer i po przyjściu na świat ich pierwszego dziecka. Wszyscy trzej chłopcy uczęszczali do South Gwinnett High School, szkoły typowej dla konserwatywnego Południa, gdzie nauczyciele dbali głównie o doskonałe wyniki nauczania i w sporcie, skutecznie odciągając młodzież męską od zainteresowań dyktowanych wrzeniem młodej krwi.
„Dziewczyny gardzą seksem. Kobiety też robią to tylko z obowiązku wobec Boga, męża i natury, bo trzeba przecież rodzić dzieci” – wpajali chłopcom konserwatywne kłamstwa.
Bart wierzył nauczycielom i zdanie zmienił dopiero na studiach, pod wpływem piękności imieniem Sandra, która do University of Georgia w Athens przybyła z liberalnej, zachodniej części stanu Nowy Jork, gdzie rzeka Niagara wlewa się do słynnego wodospadu. To ona pierwsza zwróciła uwagę na wysokiego i doskonale zbudowanego nieśmiałego chłopca z małego miasteczka z Południa, więc podjęła z początku nieskuteczne akcje zaczepne.
Przyznać trzeba: było w tym sporo romantyzmu, niczym z popularnych wówczas filmowych historii, gdy Sandra z wypiekami na twarzy snuła się po uniwersyteckim campusie za tym zupełnie niewrażliwym na jej wdzięki przystojniakiem. Wchodziła mu w drogę, wystawała za nim w kolejce po obiad w uniwersyteckiej stołówce, siadała z nim przy jednym stole, zajmowała miejsce obok niego w bibliotekach, lecz on traktował ją jak powietrze, bo chyba nie wierzył, że ta piękna wysoka brunetka mogła zwrócić uwagę na takiego zakompleksionego chłopca jakim był on. W końcu Sandra w swej desperacji posunęła się do ostateczności. Stosując metody detektywa-amatora weszła w posiadanie danych personalnych Barta i numeru jego pokoju w akademiku, a następnie wysłała do niego krótki list z zaproszeniem na pierwszą randkę.
Wybuchło uczucie o poważnych konsekwencjach dla Barta. Stawił się na pierwsze spotkanie, lecz to Sandra musiała podejść do niego pierwsza, co utwierdziło ją w niezbyt przyjemnym przekonaniu, że chłopak pomimo jej wysiłków nawet nie wiedział jak ona wygląda. Teraz jednak, ze świadomością pełnej akceptacji, zapalił się do życia we dwoje i pod wpływem pozbawionej wszelkich uprzedzeń Sandry wreszcie mógł się przekonać, jak bardzo obłudni byli jego nauczyciele.
Sandra otworzyła mu oczy i wprowadziła w intymną sferę życia. Bart okazał się pojętnym uczniem. Pod jej wpływem zmężniał i nabrał pewności siebie, ujawnianej potem aż do przesady i nie bez okrucieństwa w kolejnych związkach.