Bart ciężko przeżył odrzucenie. Pogodzenie się z utratą Sandry zajęło mu dużo czasu i nie pozostało bez wpływu na traktowanie kobiet – cz. 4/6
4 maja 2018

Na razie była jednak wiosna 1982 roku, a w życiu Barta liczyła się tylko jedna kobieta. Sandra zakochała się w nim równie mocno jak on w niej. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, przesiadywali obok siebie na zajęciach i w bibliotekach, a w weekendy robili dłuższe wypady do turystycznych atrakcji Georgii. W trzecim roku znajomości Sandra zaprosiła go na wyprawę do swego miasteczka pod Buffalo. Przez kilka dni mieszkali w domu jej rodziców. Bart został przyjęty wyjątkowo entuzjastycznie, w domyśle – jako partner córki na całe życie. Nie był już tym nieśmiałym chłopcem z małego miasteczka w Georgii. Wydoroślał, zrzucił nadwagę, ubierał się w ciemne podkoszulki i białe wdzianka, jak Don Johnson z modnego wówczas serialu „Miami Vice”. Spędzili razem cały dzień zwiedzając Wodospady Niagary. Na zdjęciach z tej wyprawy stoją przytuleni do siebie i szczęśliwi, jakby już nigdy nic nie było w stanie ich rozdzielić.
Bolesne odrzucenie
Właśnie wtedy pojawił się temat co robić dalej. Znali się już trzy lata, kończyli college, czekały ich ważne decyzje. Sandra miała już od dawna wytyczony kierunek: zaplanowała sobie karierę w dziennikarstwie, chciała zostać znaną reporterką i jeździć po świecie. Również Bart dążył konsekwentnie do spełnienia swoich planów. Chciał zostać wziętym dentystą, nie byle jakim, ale uznanym i posiadającym pojemną kartotekę pacjentów, najlepiej z zamożnego rejonu stanu Georgia, bo – nie ukrywał – musi zarobić pierwszy milion przed ukończeniem trzydziestki, a potem pomnażać bogactwo stale i systematycznie.
Sandra zdołała go już poznać na tyle, że nie wątpiła w jego przeznaczenie. Bart przywiązany był do pieniędzy; wydawał je niechętnie i wyjątkowo ostrożnie. Była też pewna, że ten chłopak osiągnie swój cel, a skoro tak, to będzie chciał powielić przykład amerykańskich dentystów, zapracowanych posiadaczy bogactwa, pięknej reprezentacyjnej żony oraz gromadki udanych dzieci. Ten styl życia nie mieścił się w planach Sandry. Nie chciała zrezygnować ze swych dążeń, aby ze wszystkimi konsekwencjami wziąć na siebie rolę żony dentysty. Jej marzył się cały otwarty świat, a nie stacjonarne życie w małym miasteczku Georgii.
Rozstanie było dramatem dla obojga. Jeszcze przez ponad rok żyli jak na huśtawce – rozstawali się, po czym powracali do siebie.
Sandra osiągnęła swój cel. Została jedną z najbardziej cenionych i wybitnych reporterek amerykańskiej prasy. Bart ciężko przeżył odrzucenie. Ostateczne pogodzenie się z utratą Sandry zajęło mu niemało czasu i nie pozostało bez wpływu na traktowanie kobiet.
Wszystko na czarno
Z początku był milczkiem i samotnikiem, snującym się po uniwersyteckim campusie w gniewnym nastroju. Potem wszedł w środowisko z oporami, zaskarbiając sobie chwilową popularność wśród mężczyzn, na kobietach natomiast wywołując negatywne wrażenie. Nadal wyróżniał się z otoczenia – zapuścił długie włosy, czasem się nie golił, nie używał dezodorantów, co w upalne dni dawało się we znaki i wywoływało złośliwe komentarze. Wyglądał bardziej jak muzyk, hipis lub członek artystycznej cyganerii, niż przyszły dentysta. Jego koledzy nosili się konserwatywnie: spodnie khaki, koszule oxford, miękkie pantofle mokasyny; on wkładał na siebie dżinsy i luźne koszule, wszystko w kolorze czarnym, pasującym do jego oczu, włosów i stanu ducha. W rozmowie był bystry, dowcipny lecz przykry i dokuczliwy. Chętnie wyrażał pogardę do ludzi i dla świata, wpadając czasem w ataki nieuzasadnionego gniewu, a wtedy klął straszliwie i rzucał przedmiotami o ścianę. Nie znalazł wielu przyjaciół, a dziewczyny – choć przecież miał powodzenie – traciły zainteresowanie już po pierwszych randkach.
Taki był Bart Corbin jesienią 1987 roku gdy zaczynał studia w Medical College of Georgia w mieście Augusta. Przystojny dziwak, niedbający o innych, zagniewany na świat. Dlatego z tym większym zdumieniem i bardzo mieszanymi uczuciami przyjęto następnego roku na campusie fakt, że zdobył Dolly Hearn, najpiękniejszą i najłagodniejszą dziewczynę na uczelni.
Gdy Bart Corbin przeciął jej drogę, Dorothy (Dolly) Hearn zaczynała studia na pierwszym roku wydziału dentystycznego. Poszła śladem swego ojca, znanego dentysty z Waszyngton w stanie Georgia.
Dla Barta jego nowa dziewczyna reprezentowała środowisko będące szczytem jego marzeń. Carlton Hearn był znakomitym profesjonalistą, miał ogromną praktykę, rzesze wiernych pacjentów, a w życiu prywatnym korzystał w sposób umiarkowany z owoców ciężkiej i uczciwej pracy.
Jedynym rzucającym się w oczy symbolem jego pozycji zawodowej i stanu posiadania był zabytkowy dom w stylu kolonialnym z 1854 roku, niczym z filmu „Przeminęło z wiatrem”, otoczony lasem i ogrodem. Jednak doktor Hearn nad materialne korzyści przedkładał dobro swoich pacjentów, a swoje dzieci uczył skromności i szacunku dla cierpiących ludzi. Dolly jeździła starym Volkswagenem „garbusem”; dopiero po pierwszych sukcesach w szkole dentystycznej dostała od ojca przechodzonego Pontiaca.
Dlatego doktor Hearn i jego żona Barbara ze zdumieniem i niedowierzaniem słuchali, jak Bart Corbin, chłopak ich jedynej córki i nadzieja amerykańskiej stomatologii, podczas pierwszej wizyty w ich domu niefrasobliwie dzieli się swymi planami. – Jest to zawód dla prawdziwego mężczyzny! – ekscytował się student drugiego roku. – Liczą się tylko pieniądze. Nie mogę się doczekać dyplomu, żeby sobie wreszcie odbić na pacjentach za te wszystkie wyrzeczenia….
Rodzice Dolly nie ukrywali rozczarowania i niepokoju. Decyzje pozostawili córce, bo wierzyli w jej rozumne podejście do wszystkiego w życiu. Nie wzięli jednak pod uwagę, że nawet najbardziej rozumne córki czasem tracą głowę dla przystojnych pozerów i psychopatów, a potem nic już nie jest w stanie zapobiec nieszczęściu.
Tadeusz Wójciak
W jaki sposób Bart odreagował odrzucenie? Jak poradził sobie z życiowym zawodem? Jeśli jesteś ciekaw, jak potoczyła się ta historia, zajrzyj na naszą stronę już jutro!