On – przystojny Turek z niemieckim paszportem, ona – słomianowłosa piękność z Polski. Idylla skończyła się, kiedy zamieszkali w Niemczech…
14 sierpnia 2017

To cię będzie kosztowało!
I wówczas w jej życiu kolejny raz pojawił się Mustafa. Prawdopodobnie dowiedział się od ich wspólnych znajomych, że Ewa świetnie sobie radzi. Nie mógł ścierpieć, że ułożyła sobie życie z innym mężczyzną. Wysyłał z Niemiec na telefon komórkowy Ewy obraźliwe esemesy. Groził jej. Pisał w esemesach: „Ja ci jeszcze pokażę. Pożałujesz tego.” lub „To cię będzie drogo kosztowało”.
Początkowo Ewa i jej nowy partner bagatelizowali pogróżki. Byli spokojni, że Mustafa ich nie wyśledzi. Trwało to kilka miesięcy. W końcu zmęczona dokuczliwymi telefonami Ewa zmieniła numer komórki. Rozwścieczony tym Mustafa zaczął wygrażać telefonicznie jej rodzinie. Krzyczał do słuchawki, był agresywny.
Któregoś dnia zadzwonił do rodziny nowego chłopaka Ewy. Podszył się pod jego dawnego kolegę z liceum. Pytał o miejsce zamieszkania. Rodzice nie podali, ale wyłudził od nich numer telefonu. Znowu zaczęły się esemesy z pogróżkami. Tym razem wysyłał obraźliwe liściki na telefon narzeczonego Ewy.
Młoda kobieta wiedziała, że Mustafa nie żartuje. Zaczęła się obawiać o swoje życie. Była jednak przekonana, że turecki oprawca jest w Niemczech.
– To tylko słowa. On jest daleko. Nic ci nie może zrobić. Zapomnij o nim. Jemu też w końcu znudzi się wygrażanie – uspokajali ją znajomi.
Niech zdzira cierpi!
Któregoś dnia rano Ewa jak zwykle wyszła z dzieckiem na zakupy. Synek siedział w wózku spacerowym. Kiedy wracała do bloku poczuła, że ktoś za nią idzie. Obejrzała się. Zobaczyła młodego mężczyznę w dresie. Na oczy miał mocno nasuniętą czapkę bejsbolową, na którą jeszcze naciągnął kaptur od sportowej bluzy. Pomyślała, że chłopak pewnie chcę ją okraść. Nawet miała mu powiedzieć, że po wizycie w sklepie zostało jej kilka groszy i żeby sobie dał spokój.
Nagle on przyspieszył krok. Zrównał się z nią. Uważnie spojrzał jej w twarz. Jakby upewniał się, czy chodzi właśnie o nią. Ewa zdążyła zauważyć, że chłopak trzyma w ręce słoik owinięty w reklamówkę. Szybko go wyciągnął i z góry wylał na głowę, twarz i ramiona Ewy jakąś ciecz. Poczuła potworny ból.
– Ratunku! Pomocy! Nic nie widzę – krzyczała. Ból był nie do wytrzymania. Usłyszała płacz syna, na którego też spadło kilka kropel palącej substancji.
– Ratujcie moje dziecko – wyła z przerażenia.
– Niech pani nie otwiera oczu. On coś żrącego wylał na panią – poczuła, że kilka osób zbiegło się wokół niej.
Przechodnie wezwali pogotowie. W szpitalu okazało się, że została poparzona kwasem siarkowym na głowie, twarzy, ramionach i rękach. Wzrok uratowały jej okulary słoneczne. Kwas wypaliłby jej oczy, gdyby ich nie miała na sobie. Syn Ewy miał szczęście, bowiem od poparzeń uchronił go rozłożony dach wózka. Kilka kropel spadło na nogi dziecka, ale obrażenia nie były rozległe.
Ewa nie miała wątpliwości, że osobą, która zleciła jej oszpecenie był Mustafa. Wkrótce policja zatrzymała Turka. Okazało się, że przebywał w Polsce już od kilku tygodni. W jednym z biur detektywistycznych zlecił wyśledzenie Ewy. Wprawdzie prywatny detektyw nie podjął się tego zadania, ale widocznie Mustafa w inny sposób zdobył adres Ewy.
W czasie zatrzymania policja znalazła u Turka dwa telefony komórkowe. W ich pamięci były esemesy z pogróżkami oraz informacjami dla wynajętego zbira, który wylał na Ewę kwas. Między innymi było takie polecenie:
„Celuj w oczy, aby ta zdzira nie mogła już na nikogo patrzeć” oraz „Niech zdzira cierpi”. Mężczyzny, który oblał Ewę kwasem nie udało się ustalić.
Przecież ją kocham
Prokurator oskarżył Mustafę o zlecenie oszpecenia Ewy. Turek zapierał się w sądzie, że to nie on był zleceniodawcą.
– Pochodzę z Turcji. Jest taka tradycja w naszym regionie, że mężczyzna ma prawo odegrać się na kobiecie, jeśli ta go pozbawiła honoru. W mojej kulturze fakt, że kobieta z którą mam dziecko, a która znalazła sobie innego mężczyznę, uznawany jest za pozbawienie honoru. Ale ta tradycja nie ma nic wspólnego ze mną. Kocham Ewę. Nie zrobiłbym jej nic złego. Moja rodzina przeprowadzi śledztwo, kto to zrobił. Jestem niewinny – zapierał się Mustafa.
Ewa opisała swój kilkuletni związek z Mustafą. Nie kryła, że Turek znęcał się nad nią psychicznie. Przez lata wmawiał jej, że nic dla niego nie znaczy, że sama sobie bez niego nie poradzi. Była przekonana, że to on zlecił jej pobicie we Włoszech. Mówiła również, że odwiedził ją w szpitalu ojciec Mustafy. Starszy mężczyzna przeprosił ją w imieniu rodziny za to, co się stało. Przyznał, że rodzina wyparła się Mustafy. Oferował swoją pomoc. Poprosiła jedynie, aby Mustafa zrzekł się sądownie ojcostwa. Rzeczywiście w sądzie rodzinnym Turek zrzekł się praw rodzicielskich w stosunku do syna Ewy.
– Moje życie po wypadku stało się koszmarem. Ciągle się boję. Rany nie chcą się goić. Codziennie zmieniam opatrunki dwa razy. Maść, której używam kosztuje 160 złotych, a wystarcza na tydzień. Blizny na moim ciele będą widoczne do końca życia. W czasie upałów nie mogę włożyć bluzki z krótkim rękawem – mówiła w sądzie oszpecona kobieta.
Biegły lekarz opisał jak poważne obrażenia wywołuje kwas siarkowy.
– Oparzenia chemiczne są szczególnie bolesne. Leczenie może trwać jeszcze wiele lat. Pacjentkę czeka wiele skomplikowanych zabiegów, w tym przeszczep włosów – nie krył jeden z lepszych w Polsce specjalistów od leczenia oparzeń.
Sąd skazał Mustafę na karę sześciu lat więzienia. Wyrok jest już prawomocny.
Katarzyna Strzelecka
Personalia i pewne szczegóły zostały zmienione.