Podniebne szlaki PRL-u, czyli jak i co przemycały LOT-owskie załogi? O korytarzach powietrznych zasnutych tiulem czytaj w „Detektywie Extra” nr 4/2017
2 listopada 2017
Przepraszam, czy leci z nami pilot? W PRL-u to pytanie nabierało nieco innego znaczenia. Jeśli nie było go aktualnie za sterami, z pewnością pakował kartony z tiulem.
W USA, jedną belę tiulu kupowało się za około 500 zł, a w Polsce sprzedawało za 28 tys. zł. Przedsiębiorczy piloci przemycali po 20 belek na jednym locie. W tyle nie zostawały także stewardessy. Nie jest tajemnicą, że najważniejszym elementem ich stroju była… walizka. Duża walizka. Wystarczająco duża, aby pomieścić ogromne ilości pluszu. W obiegu były nie tylko tak luksusowe produkty jak ser feta z Grecji, salami z Budapesztu czy sarnina z Moskwy… Przemycano także krew i prochy. Chcesz dowiedzieć się więcej na temat podniebnego przemytu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej?
Więcej ciekawych i intrygujących tematów kryminalnych z czasów PRL-u, znajdziesz w najnowszym kwartalniku „Detektyw Extra” nr 4 w sprzedaży od 24 października 2017, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.